sobota, 28 grudnia 2013

"MISJA MONGOLIA" DAVID TREANOR

Macie ochotę na bardzo pozytywną, ciekawą i optymistyczną książkę? Jeżeli tak, to serdecznie zapraszam. "Misja Mongolia" spełnia te kryteria. 

Dwóch dziennikarzy BBC, facetów po pięćdziesiątce nie zamierza stać się ofiarami redukcji etatów w telewizji. Postanawiają odejść sami. Nie zasiadają jednak wygodnie w fotelach, popijając zimne piwo. Kupują terenowy samochód, nieco już wysłużony i nie mając pojęcia o motoryzacji wyruszają nim w podróż do Mongolii

Wiecie co? Czytanie tej książki o troszkę spełnianie własnych marzeń i fantazji. David i Geoff decydują się na - zdawałoby się - dziwaczną i nieco ekscentryczną wyprawę. Z drugiej jednak strony każdy z nas prawdopodobnie marzy lub marzył o podróży w nieznane, o przygodach i poznawaniu zupełnie innego życia. Każdy z nas miał prawdopodobnie taki moment, że chciałby rzucić wszystko w cholerę i po prostu pojechać w nieznane. Tak więc, dlaczego nie do Mongolii?

Trasa wyprawy Anglików przebiega przez Niemcy, Polskę, Ukrainę, Rosję, Kazachstan. Finisz znajduje się w Mongolii. O ile Niemcy i Polska są potraktowane dość lekko, tzn. opis podróży przez kraj naszych zachodnich sąsiadów i naszą piękną ojczyznę zajmuje kilka kartek, o tyle pozostałe Państwa dostarczyły podróżnikom dużo wrażeń. Spotykają policjantów, którzy nie grzeszą uczciwością, celników z którymi trudno się dogadać, mają problem z rezerwacjami hotelowymi oraz krowami, które nagle przechodzą sobie w najlepsze przez drogę krajową. 

Książka jest napisana prostym do przyswojenia językiem, czyta się ją z łatwością i przyjemnością. Zdarzenia opisane przez Treanora bawią, ciekawią i pozwalają odbyć długą, pasjonująca podróż bez ruszania się z domu. 

Polecam gorąco. 

K.K.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej PUBLICAT S.A.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

"NIEWOLNICE WŁADZY" LYDIA CACHO

Czy niewolnictwo nadal istnieje? Czy wraz z rozwojem praw człowieka,wszystkich międzynarodowych instytucji i umów handel ludźmi nadal kwitnie? Jak dowodzi opisywana przeze mnie książka  - rozwija się w najlepsze.

Może wydawać  się, że wraz z globalizacją ludzkość poszła do przodu i historia związana z wyzyskiem jednego człowieka przez drugiego jest już przeszłością. Niestety jak wskazują dane,  handel żywym towarem przyjmuje zatrważające rozmiary, a dla grup przestępczych jest obok narkotyków najbardziej dochodowym nielegalnym biznesem. Przynosi wielomiliardowe zyski. XXI –wieczny rynek niewolników może przekroczyć nawet rozmiary niewolnictwa afrykańskiego. Szczególne przerażenie musi budzić niewolnictwo seksualne. Handel kobietami oraz dziećmi  w celach seksualnych i skala tego procederu musi budzić przerażenie i poruszyć sumienia wielkich tego świata i zwykłych zjadaczy chleba, którym będzie dane przeczytać straszne statystyki.

Problemem seksualnego handlu i wszystkimi jej konsekwencjami zajmuje się meksykańska dziennikarka Lydia Cacho  w swojej głośnej książce ,,Niewolnice władzy’’. 50-letka jest znaną feministką, obrończynią praw człowieka oraz dziennikarką, która podejmuje kontrowersyjne,  ale bardzo ważne tematy.  Na własnej skórze poczuła, czym jest przemoc seksualna. Za książkę opisującą meksykańskich pedofilów, którzy okazali się bogatymi i wpływowymi biznesmenami, Lydia Cacho  poniosła surową ofiarę. Została napadnięta i zgwałcona. Porównywana jest do Włocha Roberta Saviano twórcy słynnej „Gamorry” . Również na nią przez świat przestępczy wydał wyrok.

Pozwolę sobie podzielić ,, Niewolnice władzy”  na dwie części. Pierwsza część to zbiór reportaży będących wynikiem 5-letniego śledztwa przeprowadzonego przez autorkę książki. Meksykańska dziennikarka zwiedziła między innymi Turcje, Izrael, Birmę, Kambodże i Japonie (oczywiście opisała również swój rodzinny Meksyk) by pokazać współczesną mapę wyzysku. Przeprowadziła wiele wywiadów z ofiarami  seksualnego niewolnictwa, z kobietami pracującymi w domach towarzyskich, będącymi ,,damami’’ do towarzystwa, ale również z  prostytutkami stojącymi na ulicy. Większość  z nich opisało Lyddii Cacho swój ciężki żywot, przedstawiło swoje dramatyczne historię (chyba największy ślad pozostawia historia dziewczyny, która w ramach inicjacji była gwałcona przez ponad 40 członków Yakuzy).  Szczególnie ciężkie były relacje dzieci sprzedawanych i  wykorzystywanych seksualnie. Autorka rozmawiała również z ekspertami, przedstawicielami  różnych stowarzyszeń działających na rzecz pomocy i ratowania kobiet i dzieci dotkniętych handlem. Na kartach książki pojawiają się również przedstawiciele władz, którzy najczęściej (i w najlepszym przypadku)  nic nie robią, by ukrócić zjawisko ( w najgorszym bowiem, biorą aktywny udział w procederze seksualnego wykorzystywania). Dziennikarka  spotykała się i rozmawiała  także z gangsterami i ludźmi zajmującymi się tym procederem.  Tak więc pierwsza część to głównie reportaże oraz przedstawienie mapy międzynarodowego handlu ludźmi.

Druga część książki to objaśnienie procederu  niewolnictwa oraz przy okazji wielu związanych z tym tematem zjawisk. Lydia Cacho opisuje pranie brudnych pieniędzy ,korupcje,  pedofilie.  Pokazuje  jaki wpływ na zjawisko prostytucji ma armia (autorka obnaża hipokryzje wojska oraz wyjaśni kilka tajemnic … II wojny światowej). Przedstawia klientów oraz alfonsów (pojawia się  mały poradniczek jak nim zostać  oraz objaśnienie, jakimi schematami kierują się stręczyciele).  Ta część zawiera więcej statystyk, opisów umów i konwencji międzynarodowych.  
Przedstawia jak globalizacja wpływa na wykorzystywanie seksualne. Autorka próbuje  wyjaśnić co wywołuje handel kobietami i dziećmi  oraz stara się wytłumaczyć jak jemu zaradzić. Obala mity i stereotypy związane z tematem. Podejmuje dyskusje ze zwolennikami legalizacji prostytucji. Na końcu znajduje się słowniczek, który wyjaśnia zagadnienia pojawiające się w książce.

Jaka jest Książa Lydii Cacho? Pierwsza część bez wątpienia bardzo porusza. Ciężko bowiem pozostać obojętnym wobec historii dziecka, które zostało sprzedane przez matkę siatce pedofilii. Wydaje mi się, że jest to raczej niemożliwe. Ciężko jest pogodzić się z faktem, że świat polityki,  biznesu i mafii łączy się w jedno, zaczyna współpracować, przenikać się  by  jak najwięcej zarobić na seks turystyce i handlu do pornobiznesu. Ta cześć książki daje niewątpliwie do myślenia. Nieco gorzej przyswaja się niestety same suche fakty i statystyki.  Niestety z taką przypadłości mamy do czynienia w ,,drugiej’’ części książki. Tu Lydia Cacho traci nieco impet na rzecz akademickich wykładów. Bez wątpienia „Niewolnice władzy” to ważna książka, która ukazuje ciemną stronę globalizacji, ale moim zdaniem nadal nie wyczerpuje tematu. Miejmy nadzieje, że ludzi takich jak Lydia Cacho będzie coraz więcej i temat, który opisuje w swojej książce meksykanka chodź trochę uda się zatrzymać, zmniejszyć, zapobiec.  Niestety, żyjemy w tak brudnym, pełnym podłości i wyzysku świecie, że w  całkowite znikniecie problemu po prostu nie jestem w stanie uwierzyć.  


Czasami jednak podjęcie próby walki, znaczy więcej niż nokaut.  Lydia Cacho taką próbę podjęła. 

K.K.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu MUZA SA


czwartek, 19 grudnia 2013

"WOŁANIE KUKUŁKI" ROBERT GALBRAITH

Robert Galbraith.. któż to taki? Facet podobno napisał "absorbujący i świetnie skonstruowany kryminał". Jak to możliwe, że nie czytałam dotąd żadnej książki jego autorstwa... Być może to debiut? Hmm....

Panie i Panowie! ZMYŁKA! Robert Galbraith to nikt inny, jak tylko znana (i lubiana!) J. K. Rowling! 

Powieść zaczyna się pewnej zimowej, londyńskiej nocy. Ciało supermodelki Luli Landry zostaje znalezione - z roztrzaskaną czaszką - pod balkonem jej domu. Tłum paparazzi, fotoreporterów i dziennikarzy, przemarznięta policja przekonana o samobójstwie dziewczyny, wszystko to w kategorii hot news. 
Śledczy szybko łączą fakty, stawiając tezę, że problemy psychiczne, z którymi borykała się Lula skłoniły ją do skoku z balkonu. 
W ustalenia policji nie chce natomiast uwierzyć John Bristow, brat modelki. W tej sprawie zjawia się w agencji detektywistycznej Cormorana Strike'a, który początkowo bierze go za ogarniętego żalem człowieka, w akcie ostatecznej desperacji. John Bristow dysponuje jednak silnymi argumentami finansowymi. Ostatecznie Strike przyjmuje zlecenie. Śledztwo w sprawie Luli Landry zaczyna się na nowo

"Wołanie kukułki" to powieść, która otwiera cykl kryminałów z Cormoranem Strikiem. I świetnie! Cormoran to facet, obok którego nie można przejść obojętnie. Wspaniale napisana postać, pełna charyzmy, sarkastyczna i używająca dużej dawki ironii. Jednocześnie gość jest nieco wrażliwy, docenia starania innych, zakończył długoletni (toksyczny) związek i sypia z supermodelkami. To koleś, który mimo swego niewątpliwie ciężkiego charakteru i oryginalnego stylu bycia zaczyna być naszym niekwestionowanym ulubieńcem

Zresztą, autorowi (autorce?) trzeba oddać przede wszystkim to, że potrafi stworzyć rasowych, wyrazistych bohaterów. Mnogość charakterów i  zachowań sprawia, że intryga detektywistyczna jest jeszcze bardziej nieprzewidywalna, niż mogłoby się wydawać na początku. Jednocześnie postacie są napisane tak, by stanowić idealną, integralną część tej detektywistycznej układanki. W sumie nie można ich ze sobą mylić. Ci, którzy mają jakieś tam znaczenie dla śledztwa - większe czy mniejsze - po prostu zapadają w pamięć. Przy takiej kobyle jak "Wołanie kukułki" ma to niezwykle ważne znaczenie. 

I tutaj muszę się na moment zatrzymać, by podać kolejny plus tej powieści. Autor (autorka?) nie stosuje typowych dla kryminału rozwiązań, nie podaje czytelnikowi na tacy wszystkich wyszperanych (bądź uzyskanych drogą dedukcji) informacji, w posiadanie których wszedł prowadzący śledztwo detektyw. Odbiorca nie jest obserwatorem, uczestnikiem wszystkich ruchów poczynionych przez Strike'a. Tym samym, na końcu powieści - zonk. Jesteśmy zaskoczeni takim obrotem spraw, jaki został nam zafundowany

"Wołanie kukułki" jest też przedstawieniem zupełnie innego i jak się okazuje - obcego - świata. Gwiazdy, celebryci, projektanci mody, stylistki i modelki. Ten świat rządzi się swoimi prawami, chociaż - jak się okazuje podczas lektury - jego przedstawiciele nie zawsze są wypranymi z uczuć ignorantami. 

Czytając powieść, dostrzega się jeszcze jednego, niemego bohatera. To Londyn. Zamglone, tajemnicze miasto, które pulsuje tylko sobie znanym rytmem. Londyn tętni życiem, które skrywa się w ciasnych, brudnych alejkach, przechadza zimowymi, tajemniczymi ulicami, pomieszkuje w ekskluzywnych apartamentach i bawi się w drogich, modnych klubach. Londyn jest niezwykły i zupełnie zwyczajny. Pełen kontrastów, nadziei i niespełnionych obietnic. 

I Lula Landry. Martwa... A jednocześnie przebijająca się z kart powieści w tak silny sposób, że zaczynamy o niej myśleć, nawet po zamknięciu książki. Czy spełnione marzenia zawsze są jednoznaczne z byciem szczęśliwym? To pytanie przez całą książkę zadaje nam piękna Lula. 

Reasumując, "Wołanie kukułki" to bardzo dobry, wciągający kryminał. Wiem, że do świąt zostało mało czasu, ale jeżeli nie macie jeszcze wszystkich prezentów, to z pełną świadomością polecam. Idealna pod choinkę. 

K.K. 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej PUBLICAT S.A.


Recenzja została opublikowana również na portalu nakanapie.pl

środa, 11 grudnia 2013

"SMAŻONE ZIELONE POMIDORY" FANNIE FLAGG


Ach... co to była za książka! Wspaniała! 
Fannie Flagg pomogła mi w ciężkich czasach i piszę to z pełnym przekonaniem. 

Nie jestem fanką literatury kobieciej, ale ostatnio miałam ochotę właśnie na takie książki. Powieść Fannie Flagg podsunęła mi teściowa, mówiąc, że muszę ją koniecznie przeczytać. 

To pełna ciepła, specyficznego humoru i niesłychanego optymizmu książka. Mimo wielu złych rzeczy i niedobrych wydarzeń, których uczestnikami są jej bohaterowie, mimo śmierci, zbrodni, wypadków - a tych na kartach powieści jest sporo, książka daje bardzo pozytywnego kopa, pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na wiele spraw i uporać się z problemami. 

Przygody Ruth i Idgie (swoją drogą, to jedne z najfajniejszych postaci książkowych, jakie ostatnio poznałam) oraz innych mieszkańców Whistle Stop, małej mieściny w Alabamie, opowiedziane z perspektywy Ninny Threadgoode, posklejane z artykułów prasowych lokalnej gazety lub przekazane w inny sposób wywołują w czytelniku mnóstwo emocji. 

Śmiech, łzy wzruszenia, smutek, radość... Na kartach tej książki znajdziemy wszystko. Będziemy współczuli i podziwiali jednocześnie. 

Akcja książki rozgrywa się na wielu płaszczyznach czasowych ;ciągnie się od lat '20 do roku 1986. Powieść porusza wiele problemów m. in. rasizmu, segregacji rasowej, niedostosowania społecznego, niepełnosprawności... 

Mogłabym pisać wiele, streszczać fabułę, rozważać problematykę. Nie wydaje mi się to jednak konieczne w kontekście tej powieści. Napiszę tylko jedno : to po prostu PIĘKNA książka. Mądra i ciepła. Niesamowita. 

Polecam każdemu. 

K.K. 

Posiadam książkę z okładką widoczną u góry. W sieci znalazłam inne wydania, ich okładki wyglądają tak:





Na podstawie książki w 1991 roku powstał film pod tym samym tytułem. Niestety w zestawieniu z swoim papierowym pierwowzorem wypada dość słabo. 




Za możliwość przeczytania książki tym razem dziękuję mojej teściowej :)

piątek, 6 grudnia 2013

"GRACZ" PRZEMYSŁAW RUDZKI

"Gra. Dobrze, że użyłeś tego słowa. Każdy z nas to gracz ..."*

Gracze

Piłkarze:
Michał Tkaczyk - gwiazda reprezentacji polski i Syreny Warszawa, będąc na szczycie popełnia samobójstwo.
Janek Tkaczyk - młodszy brat Michała, przyjeżdża do stolicy na testy piłkarskie. Chce także znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego jego brat skończył z sobą. 
Maks Paprocki - napastnik Syreny Warszawa, babiarz, imprezowicz, może mieć związek z tajemniczym samobójstwem Michała Tkaczyka. 
Inne gwiazdeczki naszej ligi - dziwkarze, sprzedawczyki, dla których na pierwszym miejscu są dobra zabawa, hazard i kobiety, na ostatnim zaś piłka nożna. 

Dziennikarze:
Konrad Werk - czołowy sportowy dziennikarz w Polsce, facet po przejściach, pomaga Jankowi Tkaczykowi rozwiązać tajemnicę śmierci brata. Widzi w tej sprawie potencjał na wielki, prasowy temat. 
Hanna Bent - jest na stażu dziennikarskim, pomaga Konradowi w śledztwie, jej chęć rozwiązania zagadki ma jednak inne powody.

Biznesmen: 
Aleksander Wolf - właściciel Powiśla Warszawa, topiący swoje pieniądze w zespole, który zalicza porażkę za porażką. 

Gangster:
Frank Kraft - tajemniczy przestępca, w jego lokalach bawią się gwiazdorzy warszawskich klubów piłkarskich.

Kobiety:
Żony, dziewczyny, kochanki piłkarzy. Zdradzane, żyjące w świecie kłamstwa, iluzji i pieniądza. Są tylko dodatkiem. 

Gra

Każdy o coś gra. Piłkarze o to, by dostać lepszy kontrakt, zaliczyć więcej panienek, wbić się na lepszą imprezę. Sama gra w piłkę i kibice dla większości piłkarzy są na samym końcu. Dziennikarze lansują swoich ulubionych graczy - kolegów, a krytykują tych z którymi nie pili wódki. Trenerzy, agenci piłkarscy, prezesi myślą tylko o tym, jak zdobyć swoją prowizję, a dziewczyny jak wyrwać najbogatszego piłkarzyka. Cała ta mieszanka ociera się o świat przestępczy, z którym styka się w modnych klubach, uzgadniając co można kupić, a co sprzedać...

Plansza

Warszawa, która jest "zdecydowanie bliższa nocą filmom Smarzowskiego niż scenariuszom Łepkowskiej"**


"Witaj w brudnym świecie futbolu"***

Powieść "Gracz", jest debiutem książkowym popularnego dziennikarza i publicysty sportowego Przemysława Rudzkiego. Jako fanka piłki nożnej bardzo czekałam na książkę, która opowie fikcyjną historie osadzoną w realiach polskiego futbolu. Niestety moje uczucia są mieszane. Z jednej strony dużym plusem jest opisanie rzeczywistości piłkarskiej jaka panuje w naszym kraju. Jak głoszą plotki, autor zaczerpnął część wydarzeń i anegdot z życia piłkarzy (co tym bardziej przeraża) i znanych mu faktów. Chociaż dość często wydaje się, że pisarz dość mocno przesadził, to mimo wszystko gdyby chociaż 50 % zdarzeń opisanych przez Rudzkiego było prawdą, to wyłania się straszny obraz naszego futbolu. Obraz, w którym wszyscy zawodnicy, trenerzy i agenci mają gdzieś sport, kibiców i emocje. W którym sport miesza się ze światem przestępczym. Gdzie tzw. Warszawka  wciąga młodych ludzi  i  wypluwa przeżutych. 

„Gracz” to opowieść o tym, jak łatwo życie na szczycie zamienia się w dramat (hazard, dziwki, alkohol i narkotyki to chleb powszedni - widać tu zresztą inspiracje Wojtkiem Smarzowskim). Przemysław Rudzki nie ma także złudzeń co do dziennikarzy sportowych, którzy liczą tylko na wpadkę kolegi po fachu, by zająć jego miejsce. Autor jest realistą. W tym świecie nie ma miejsca na przyjaźń czy miłość. Po przeczytaniu „Gracza” każdy trochę inaczej popatrzy na futbolistów mądrze gadających do kamery (świetna scena, gdy jeden z piłkarzy opowiada drugiemu w szatni jak to zalicza kolejne dziwki, by za chwile w wywiadzie telewizyjnym pozdrawiać żonę i pokazywać tatuaż z jej imieniem). Właśnie dlatego, gdy czytałam tę książkę, czekałam najbardziej na moment opisów społecznych oraz piłkarskich anegdotek.

Niestety reszta bawiła mnie trochę mniej. Trzeba napisać, że sama fabularna strona książki po prostu leży. Początek jest dość dobry, jednak im dalej w las, tym gorzej. Wszystko traci rozmach, kręci się w miejscu. Za dużo jest luk w fabule, przypadków (ten spotkał tego, ten zna tego -  jak w serialu  „Na Wspólnej”). Jest moment, że jakiś bohater pojawia się, by za chwile zniknąć na wiele stron. Również końcówka książki zawodzi, by nie napisać po prostu nudzi (czyżby Przemysław Rudzki inspirował się Kingiem? ;] ) i największe tajemnice można rozwiązać na kilkanaście stron wcześniej. Jest także kilka wypełniaczy - trochę niepotrzebnych jak np. obecność Werka w talk-show. Autor mógł może pokazać więcej z samej ligi krajowej a nie tylko kwalifikacje do  Ligi Mistrzów (ale możliwe, że się trochę czepiam, bo Pan Przemek nie mógł upchnąć wszystkiego na 300 stronach). Tak samo jak nazwiska, są trochę dziwne - za dużo Wekrów Bentów i Wolfów. 

A jak wypadają sami Gracze? Bohaterowie są dość nudni i jednowymiarowi. Wyjątek stanowi tajemniczy Student, jednak wydaje się, że autor nie wykorzystał w pełni jego potencjału. Ten jest zły,  tamten dobry. Postacie raczej nie zapadają w pamięci. Same dialogi również są dość często sztuczne i banalne, jakby pisała je wspomniana wyżej Łepkowska. 

Podsumowując: nie jest to zła książka. Mocną stroną są spostrzeżenia społeczno-obyczajowe (jak np. relacje w gazecie bulwarowej i piszący w niej pseudodziennikarze) oraz pokazanie z bliska (chociaż pewnie trochę przesadzone) szatni piłkarskiej. Niestety sam motyw śledztwa jest dość słaby. Czuć momentami że książka wyszła spod ręki debiutanta. Liczyłam na trochę więcej, ale mam nadzieje że Pan Rudzki napisze coś jeszcze, bo ma potencjał. Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy chociaż odrobinę chcą poznać świat polskiej piłki nożnej i rządzących nim praw. Natomiast tym, którzy mają ochotę na dobry kryminał, nie będę polecała.

 K.K. 


* s. 162
** s. 12
*** okładka

Za możliwość przeczytania książki dziękuje Grupie Wydawniczej FOKSAL




                          Recenzja bierze udział w wyzwaniu :"Polacy nie gęsi"



poniedziałek, 2 grudnia 2013

"DAVE GROHL. THIS IS A CALL.OTO MOJE (PO)WOŁANIE" PAUL BRANNIGAN

Życie na rock 'n' Grohlowo

Każdy szanujący się meloman wie, kim jest jegomość w pomarańczowej koszulce, spoglądający z widocznej obok okładki książki. To Dave Grohl. Bezapelacyjnie jeden z najlepszych perkusistów wszech czasów. Oprócz tego gra na gitarze i śpiewa. Ponadto, mówi się o nim, że jest najmilszym rockmanem świata. Jest jeszcze coś - Grohl niezbyt lubi mówić o sobie i swoim życiu prywatnym. 
Powyższa mieszanka sprowadza się do prostego faktu - Paul Brannigan podjął się trudnego zadania. Czy mu podołał? Częściowo. 

Mając z książką styczność po raz pierwszy, w oczy rzuca się przede wszystkim okładka. Chwytliwa, wyrazista i ekspresyjna. Piękna! Dawno żadna okładka nie podobała mi się tak bardzo, jak ta. 

Ok. Otwieramy książkę. 

Jest dobrze. Paul Brannigan pisze o latach młodości Grohla'a, nakreśla nam początki miłości Dave'a do muzyki, opowiada o założonym przez niego zespole, z którym grywał covery popularnych kapel. W końcu docieramy do momentu, w którym Dave zostaje członkiem zespołu Scream, a kilka lat później dołącza do Nirvany. 

Smells Like Teen Spirit

Tutaj miałam lekki dysonans. Bardzo chciałam przeczytać tę książkę, ponieważ zależało mi na bliższym poznaniu Dave'a Grohl'a. Paul Brannigan skupia się natomiast na liderze Nirvany. Kurt Cobain jest bardzo ważnym składnikiem tej części książki, momentami nawet ważniejszym niż sam Grohl. Brannigan skrupulatnie opisuje całą karierę Nirvany, pokazuje relacje wewnątrz kapeli, skupia się również na życiu prywatnym Kurta - jego wybuchowym i gwałtownym związku z Courtney Love, uzależnieniu od narkotyków, problemach emocjonalnych, w końcu samobójczej śmierci. W tych fragmentach książki Grohl jest nieco w tle. Brannigan wraca do niego dopiero w momencie śmierci Kurta, czyniąc go na nowo najważniejszym bohaterem książki.

"Jeszcze się tu pokręcę"*

Po śmierci Cobaina Nirvana przestała istnieć. Wydarzenie to wywarło na Grohl'a bardzo duży wpływ, stwierdził nawet, że śmierć Kurta zmieniła na zawsze jego sposób słuchania muzyki i myślenia o niej.

Grohl musiał zacząć od nowa, poza jednym z najpopularniejszych składów wszechczasów. Otrząsnął się jednak i wszedł w nowy projekt. Nagrał album o nazwie "Foo Fighters". Podkreślił nim swój muzyczny talent oraz swoją wszechstronność ; grając sam na wszystkich instrumentach oraz wykonując wokal (z wyjątkiem jednej partii). W głowie Dave'a pojawiła się jednak myśl, że Foo Fighters nie musi być jednorazowym przedsięwzięciem. Zaczął więc szukać muzyków, by założyć nowy skład.

Znacie to? Pewnie tak. Jeżeli nie, to zapraszam do przesłuchania i obejrzenia.



Dobre, prawda? Jeden z moich ulubionych składów. 

Paul Brannigan świetnie orientuje się w temacie. Doskonale lawiruje między muzykami, tytułami, datami koncertów. Czytelnik czuje, że to profesjonalista, że temat o którym pisze jest mu doskonale znany, jest jego pasją.  Paul stworzył nie tylko obraz muzyka, sportretował również dużą część środowiska muzycznego, poczynając od dzikiej, amerykańskiej sceny punkowej i hardcore'owej lat wczesnej działalności Grohla, kończąc na współczesnym świecie rocka.

Książkę czyta się dobrze. Wspaniale podsumowuje ona karierę Dave'a Grohla. Mam zastrzeżenia tylko do niektórych fragmentów, gdzie mało jest Grohla w Grohlu. Całość warta jest polecenia. Oczywiście najwięcej radości da fanom Dave'a, Nirvany i Foo Fighters, ale myślę, że laicy również nie będą się nudzili. Ten świat jest ciekawy i fascynujący. Po prostu ; - )

K.K.

* s. 255

                   Za możliwość przeczytania książki dziękuję: Wydawnictwu Sine Qua Non



piątek, 29 listopada 2013

"PRZEGLĄD KOŃCA ŚWIATA: DEADLINE" MIRA GRANT


Powiem Wam tylko jedno - zwiewajcie do księgarni! Biegnijcie do niej tak szybko, jakby goniło Was stado rozwścieczonych, krwiożerczych zombie! Jestem pewna, że czytając "Deadline" poczujecie takie właśnie emocje! 

Mira Grant jest mistrzynią świata. Po fenomenalnym "Feed" stworzyła coś równie dobrego. Niemożliwe? A jednak! 

Kellis-Amberlee

Akcja "Deadline" ma miejsce w rok po wydarzeniach przedstawionych w "Feed". Shaun Mason, który nadal nie pozbierał się po tragicznym w skutkach asystowaniu zespołu Przeglądu Końca Świata przy kampanii prezydenckiej, po raz pierwszy od roku uczestniczy w akcji w terenie. Tyle tylko, że nie robi tego z taką przyjemnością i zapałem jak w "Feed". Wiele zmieniło się w jego życiu i w jego głowie. Odstawił ukochaną kawę na rzecz coca - coli. Tym razem obserwujemy wydarzenia z jego punktu widzenia. W siedzibie ekipy pojawia się naukowiec, będący pracownikiem Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom. Byłym pracownikiem. Okazuje się, że "Doktorek" nie żyje dla świata. Śmierć, o której donoszą media, była sfałszowana. Natomiast informacje, w których jest posiadaniu, są jak najbardziej prawdziwe...

Na jaw wychodzą nowe fakty, stawiające wydarzenia sprzed roku w zupełnie innym świetle. Są one szczególnie ważne dla Shauna, dla którego Georgia nadal (lub mimo wszystko) jest najważniesza. Okazuje się, że odkryta przed rokiem afera, to tylko początek, malutki punkcik na mapie tego, do czego dojdą blogerzy...

"Męczennik to tylko ofiara z bardzo dobrym PR-em"*

Drugim tom trylogii Newsflesh nie musi mieć kompleksów przed swoim poprzednikiem. Jest równie dobry, o ile nie lepszy! Oczywiście trzeba tutaj zaznaczyć, że Mira Grant sięga o wiele dalej i głębiej, niż twórcy typowych horrorów opowiadających o żywych trupach. Świat apokaliptyczny w jej wydaniu, to nie tylko wieczna walka o przetrwanie z hordą krwiożerczych zombie. To zgrabnie skonstruowany thriller polityczny, w którym żywe trupy są pięknie namalowanym tłem

W świecie stworzonym przez Mirę Grand apokalipsa trwa od roku 2014, czyli od trzydziestu lat. Autorka wymyśliła tę rzeczywistość w najdrobniejszych szczegółach, zrelacjonowała powstanie wirusa Kellis-Amberlee, opisała jego wpływ na ludzki organizm oraz utkała realia i obraz funkcjonowania ludzi w tych trudnych warunkach. Pomyślała o wszystkim ; zabezpieczeniach, badaniach krwi, przyrządach do tego służacych, stworzyła instytucje zajmujące się sprawami zombie i szereg zasad, których trzeba się trzymać, by żyć długo w zombie - świecie. 

Świat blogerów również został rozbudpowany. Główni bohaterowie zostali przedstawieni bardziej dokładnie - dowiadujemy się więcej o ich emocjach, rozterkach, strachu. Poznajemy całą siatkę blogerów, z rozróżnieniem na działy tematyczne, materiały które tworzą, zagadnienia którymi się zajmują. 

I słuchajcie, to jest w tej książce najlepsze! To wpływa na jej oryginalność i niepowtarzalność! Dodając do mikstury o nazwie "Deadline" intrygę polityczną, fascynujące postacie, nieoczekiwane zwroty akcji (och, tutaj mamy ich mnóstwo!) dostajemy świetną, wciągającą i dającą kopa - niczym stado zombie, które sprawia, że zaczynamy szybciej oddychać - książkę!

Jeżeli jesteście fanami "Feed" to "Deadline" pewnie jest Wam świetnie znane. Jeżeli nie, to działajcie szybko! Zombie czekają, by dać Wam nieźle w kość. Gwarantuje, że będziecie się czuli jak po szybkim biegu z stadem żywych trupów za plecami. 

Miro Grant, chcę więcej! Wyciągam palec. Mam nadzieję, że zapali się zielone światełko

K.K.

* s. 105.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję: Wydawnictwu Sine Qua Non



niedziela, 24 listopada 2013

"CARNIVIA. BLUŹNIERSTWO" JONATHAN HOLT


"Stieg Larsson spotyka Dana Browna"*

Wenecja. Miasto na wodzie. Piękne, tajemnicze, fascynujące. To właśnie tutaj rozgrywa się akcja pierwszej części trylogii autorstwa Jonathana Holta, która stała się światowym bestsellerem. Jeszcze przed premierą prawo do publikacji książki sprzedano do 16 krajów. Co prawda w Polsce powieść ukazała się 6 listopada, więc piszę recenzję z lekkim poślizgiem, ale wierzę w zasadę, że lepiej późno niż wcale. Już mroczna okładka, która zestawia zamglone miasto i ponury pomnik anioła, wyciągającego przed siebie dłoń, może sugerować ze treść powieści będzie zacnaSzczerze przyznam, że miałam wielką ochotę na przeczytanie tej książki. I  nie zawiodłam się. 

Carnivia

Czym jest tytułowa Carnivia? Już wyjaśniam. To odwzorowanie prawdziwej Wenecji, stworzone w witrualnym świecie. Jej twórca Daniele Barbo, okaleczony w dzieciństwie geniusz komputerowy, zadbał o każdy szczegół "wystroju" tego specyficznego portalu społecznościowego. Carnivia pozwala swoim użytkownikom na powiązanie profilu z innymi platformami i portalami internetowymi oraz - co najważniejsze - zapewnia pełną anonimowość.  Są ludzie, którzy w stworzonym przez Barbo wirtualnym świecie dopatrzyli się  drzemiącej siły i ogromnego potencjału. To za ich przyczyną konstruktor Carnivii został skazany na karę pozbawienia wolności i oczekuje na odbycie wyroku. Nim do tego dojdzie, chce znaleźć winnych tego stanu i ustalić,  co nimi kieruje. Wraz z swoimi współpracownikami przeczesuje Carnivię, by znaleźć powód dla którego zaczął być niewygodny oraz dowiedzieć się, na czym zależy jego przeciwnikom.

Zbrodnia

Kat Tapo - młoda funkcjonariuszka Karabinierów, posiadająca stopień kapitana zostaje wyrwana z imprezy w noc La Befany. Doszło do zbrodni. Zamordowana  kobieta, ubrana w szaty katolickiego księdza została znaleziona na schodach jednego z najważniejszych kościołów Wenecji. W jej głowie tkwiły dwie kule. Detektyw pułkownik Aldo Piola proponuje Kat współpracę przy rozwiązywaniu sprawy tajemniczego morderstwa, a jej życie zawodowe zaczyna nabierać tempa. Ambitna kapitan zaczyna szukać tropów w witrualnym świecie. Jej uwagę przyciąga Carnivia, w której dzięki możliwość zachowania anonimowości, pozwala na dokonywanie transakcji, które nie zawsze są zgodnie z prawem. 
Wkrótce śledztwem zaczyna interesować się również młoda oficer amerykańskiej armii - Holly Boland. Wychowana we Włoszech kobieta wraca do nich ponownie, by dołączyć do Trzeciego Zespołu Łącznikowego przy bazie Camp Ederle. Jako przedstawicielka armii dla ludności cywilnej spotyka się z dziennikarką, która rząda między innymi informacji o okrucieństwach wobec ludności cywilnej w byłej Jugosławii...

"[...] poczucie lojalności, o którego istnieniu nie miała nawet pojęcia"**

Wszystkie z przytoczonych przeze mnie wątków zostają przez Jonathana Holta mistrzowsko połączone. Zbrodnia zatacza coraz większe koło, atmosfera staje się coraz bardziej gęsta. Na jaw wychodzi brudna strona wielu instytucji. Holt pokazuje konflity żrące od środka Kościół Katolicki, rozpierające silny i zwarty amerykański wywiad oraz siejące zniszczenie wewnątrz  włokich służb porządkowych i przedstawicieli prawa
Dodatkowo zbrodnie, które nie zostały ujawnione, zaczynają domagać się sprawiedliwości. Budzą się demony z dawnych lat. 

Śledztwo jest barzo zawiłe, początkowo nawet nie zdajemy sobie sprawy do czego doprowadzi. A zajdzie naprawde daleko. Cofnie się aż do okresu wojny na Bałkanach, odkrywając fakty, które nie miały ujrzeć światła dziennego... 

Świetnie poprowadzona narracja, znakomicie napisane postacie kobiecie : ambitne, uparte, dążące do celu. Ponadto zawiła intygra i rewelacyjnie przytoczone fakty historyczne. Jonathan Holt ma talent. Jego debiut to jeden z najlepszych thrillerów, jakie miałam przyjemność czytać. 

Co jest bluźnierstwem? Przeczytajcie. Poszukajcie odpowiedzi. 

Polecam. Warto. 

K.K.

*okładka, źródło : amazon.com
** s. 25

A jeżeli macie ochotę wejść do Carnivii, klikajcie tutaj



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuje wydawnictwu : AKURAT




sobota, 16 listopada 2013

"NOWY ALFABET MAFII" EWA ORNACKA, PIOTR PYTLAKOWSKI

Dlaczego mafia tak bardzo nas interesuje? Dlaczego sięgamy po filmy dokumentalne, książki, reportaże o przestępczości zorganizowanej? Co takiego mają w sobie gangsterzy, że media chcą o nich pisać i mówić? 
Nie wiem. 
Wiem tyle, że mafia fascynuje. Dlatego też książkę "Nowy alfabet mafii" Ewy Ornackiej i Piotra Pytlakowskiego czyta się jednym tchem, jak bardzo dobrą powieść kryminalną. 
Polska przestępczość zorganizowana znalazła się w kręgu moich zainteresowań dość dawno temu, kiedy obejrzałam świetny serial dokumentalny "Alfabet mafii" którego autorami są właśnie Ornacka i Pytlakowsi. 
Mimo tego, że znane mi były niektóre zdarzenia i większość "bohaterów", książka była wspaniałym rozszeżeniem tematów, które znalazły się w serialu. 
Książka to wzbogacone o nowe informacje wydanie "Alfabetu mafii" z 2004 roku. Od tego czasu wiele się zmieniło, światło dzienne ujrzały nowe fakty... Dlatego po książkę warto sięgnąć. 


"Skąd się wzieła polska mafia?"*

Tytuł pierwszego rozdziału sugeruje, że nawet czytelnik, który dotąd nie miał styczności z tematem, zostanie przez autorów wprowadzony w ten nieznany mu świat. Autorzy cofają się aż do lat 60., by podać genezę mafii, która funkcjonowała już w wolnej Polsce, mafii która "wydostała się z zapyziałego pruszkowskiego Żbikowa, z podwarszawskich Ząbek, z Wołomina, z ulicy Żabiej w Szczecinie, z miasteczka Zawidów pod Zgorzelcem [...]"**. 
I zaczęła być jak najbardziej realna. Brutalna, nienasycona, łapczywa i roztaczająca wokół siebie wiele faktycznego zła. 


"Taki to był człowiek...."*** 

Kolejne rozdziały książki w bardzo przystępny sposób przedstawiają największe "osobistości" polskiej przestępczości zorganizowanej. Co ciekawe, nie jest to suchy opis, materiał wykreowany przez autorów. Książka bogata jest w wiele wywiadów z osobami, które były głównymi uczestnikami omawianych w książce wydarzeń, z ich bliskimi oraz ludźmi, pozornie pozostającymi w tle. Nierzadko jednak dysponują oni wiarygodnymi i pełnymi szczegółów informacjami. Przedstawiają bossów mafijnych w zupełnie innym świetle, jako kochających ojców, wspaniałych dziadków, wiernych przyjaciół, kulturalnych ludzi. Ogrom informacji oraz pokazanie mafijnych wodzów z wielu perspaktyw, stanowi niewątpliwy atut tej książki.

"Tu nie było czego dzielić, bo Polska była pruszkowska"****

Pruszków. To z tego miasta wywodzi się najbardziej medialna grupa przestępcza w Polsce. Trzeba przyznać, że takie pseudonimy jak Pershing, Parasol, Słowik czy Masa wniknęły na stałe do popkultury, stając się synonimem polskiej przestępczości zorganizowanej. Szereg wywiadów, opisów oraz ciekawie podanych faktów sprawia, że mimo mnogości pseudnimów i zdarzeń nie czujemy się zagubieni w treści książki. Publikacja napisana została przystępnym i prostym do przyjęcia językiem. 

Autorzy dotarli do wielu ciekawych historii, odkrywając nieznane dotąd znajomości czy przyjaźnie. W książce znajduje się np. bardzo szczey wiwiad z znanym jasnowidzem, Krzysztofem Jackowskim, który był bliskim przyjacielem Pershinga.

"Dziadowskie sprawy"*****

Oczywiście książka Ornackiej i Pytlakowskiego nie kończy się tylko na mafii pruszkowskiej. Pod lupę idzie również grupa wołomińska, przy analizie której padają takie pseudonimy jak Dziad czy Wariat. 
Młodszy z braci N. udzielił autorom kilku wywiadów, po przecztaniu których można wyrobić sobie pewną opinię na jego temat. 
W "Nowym alfabecie mafii" odnajdziemy odpowiedzi na pytania, dlaczego Pruszków i Wołomin poróźniły się ze sobą, kto za kim nie przepadał oraz dlaczego wydawane były śmiertelne wyroki na przedstawicieli obu grup. 

"Ja nigdy nie wybaczam"******
.
"Nowy alfabet mafii" to nie tylko Pruszków i Wołomin. To także opowieść o ludziach, którzy w całej Polsce znani byli pod pseudonimami Carinngton, Krakowiak, Oczko, Nikoś, Kulawy. O bezwzględnych i krwawych poczynaniach ich gangów. To historia o ludziach, przez których w  naszym kraju dochodziło do morderstw, egzekucji, przez których wybuchały bomby. 

Zło w najczystszej postaci, prawdziwe zbrodnie, beztialstwo, niesprawiedliwość. A jednak coś sprawia, że chcemy ich poznać. Książkę Ewy Ornackiej i Piotra Pytlakowskiego czyta się jednym tchem, z ogromnym zaciekawieniem. 

Ogromnym atutem "Nowego alfabetu mafii" jest również obiektywizm. Autorzy starają się być neutralni, pokazują różne punkty widzenia. Docierają do osób skonfliktowanych ze sobą, których relacje znacznie się różnią. Pozwalają czytelnikowi myśleć, analizować, dokonywać ocen. 

Publikacja jest przejrzysta i perfekcyjnie dopracowana. Ponadto została opatrzona fotografiami niektórych "bohaterów". Rzetelna, jasna, konkretna. Wspaniale wydana, profesjonalnie napisana i zawierająca ogrom informacji i faktów. 
W epilogu publikacji znajdziemy prawie wszystkie inicjały i pseudonimy najważniejszych ludzi, którym została poświęcona ta książka. 

Fascynująca lektura!

Bardzo gorąco polecam! 

K.K.


*       s. 9
**      s. 9
***     s. 45
****    s. 133
*****   s. 185
******  s. 339


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu:




Recenzja bierze udział w wyzwaniu :"Polacy nie gęsi"

piątek, 15 listopada 2013

"CARNIVIA. BLUŹNIERSTWO." JONATHAN HOLT - ZAPOWIEDŹ RECENZJI



Już niebawem, dzięki uprzejmości wydawnictwa MUZA / Akurat, będę miała okazję zrecenzować książkę "Carnivia. Bluźnierstwo", której autorem jest debiutant Jonathan Holt. 

Książka to pierwsza część nowej trylogii.

"Prawa sprzedane do 16 krajów, pierwsze miejsce na włoskich listach bestsellerów".


Serdecznie zapraszam ; - )

K.K.

wtorek, 12 listopada 2013

"MARZENIA I TAJEMNICE" DANUTA WAŁĘSA

Kim jest Lech Wałęsa każdy wie. Większość wie również, że ma on żonę, słynną Danuśkę, której nie mógł znaleźć w wielkim łożu w pałacu Buckhingham. 
Pani Danuta Wałęsa pozostawała dotąd szarą eminencją, żoną swojego męża. O jej życiu z Lechem Wałęsą krążyły legendy, opowieści, anegdotki, historie prawdziwe i zupełnie wyssane z palca. I wreszcie to ona postanowiła zabrać głos i z swojej perspektywy opowiedzieć historię, którą większość z nas dobrze zna. 

Książka Danuty Wałęsy urzeka prostotą i szczerością. Napisana jest zwyczajnym językiem, który sprawia, że czyta się ją niesłychanie szybko i łatwo. Początkowo trudno jest się przyzwyczaić do sposobu narracji, ale po kilkunastu stronach czytanie staje się płynne i lekkie. 

Nie chciałabym zdradzać w tej recenzji zbyt wielu szczegółów dotyczących treści książki. Opowieść Danuty Wałęsy momentami szkokuje, gdyż jest szczera do granic. Zdarzało mi się przyklaskiwać autorce, gdyż miałam wrazenie, że rozumiem Ją i postąpiłabym podobnie, ale miewałam również wrażenie, że wygłaszane przez Nią tezy są nielogiczne i absurdalne. 

Danuta Wałęsa opisuje relacje między Nią i mężem, pisze również o złych stronach  swojego małżeństwa. Relacjonuje momenty, kiedy życie z Lechem Wałęsą nie było usłane różami - nie z powodu uwarunkwań i czynników historycznych, ale przez zachowanie Lecha Wałęsy, jego stosunek do żony, brak wsparcia i zrozumienia z jego strony. 

Pani Danuta Wałęsa nie poprzestaje na swoim życiu rodzinnym i osobistym. Podkreślając, że nie zna się na polityce, komentuje niektóre wydarzenia polityczne i historyczne, podsumowuje i ocenia - pozytywnie lub negatywnie- znane wszystkim postacie ze sceny polityczniej. Wiele osób zarzuca Jej, że nie powinna osądzać, czy wygłaszać niepochlebnych opinii. Moim zdaniem jednak w książce, która jest Jej autobiografią i która zawiera Jej przemyślenia - miała do tego pełne prawno. 

Czy polecam tę książkę? Tak. Moim zdaniem to ciekawa pozycja, pozwalająca spojrzeć na wielką historię od zupełnie innej strony. Ma swoje wady, ale zawiera również dużo interesującej treści. Nie chcę pisać, jak oceniam Panią Danutę Wałęsę, tym bardziej nie będę oceniała jej męża w kontekście tej książki. Nie tutaj. 

Przeczytajcie i sami wydajcie werdykt. 

K.K. 

Marzenia i tajemnice, Danuta Wałęsa
Wydawnictwo Literackie
okładka : twarda
liczba stron: 552
rok wydania : 2011


Recenzja bierze udział w wyzwaniu: "Polacy nie gęsi"

czwartek, 7 listopada 2013

"MIASTOWI, SLOW FOOD I ARONIA LOSU", ANNA KAMIŃSKA

Marzenia się spełniają. Serio. Jeżeli mi nie wierzycie, zapraszam do lektury "Miastowych..." Anny Kamińskiej. 
Książka jest zbiorem opowieści o ciekawych ludziach, którzy postanowili swoje szalone - czasami irracjonalne pomysły - wcielić w życie. Dzięki odwadze, uporowi i determinacji wiodą dziś szczęśliwą egzystencję, daleko od miejskiego gwaru i pośpiechu. 21 historii o mieszczuchach, którzy uciekli z miasta. 

Można nazywać ich różnie ; niepoprawni optymiści, idealiści, marzyciele. Ich historie zapalają jednak światełko w ciemnym tunelu, szczególnie jeżeli wydaje się nam, że nasze istnienie jest bez sensu, a wszelkie fantazje i pragnienia nigdy się nie spełnią. 
"Miastowi..." to lektura, która może stać się inspiracją, popchnąć do działania. Opisane w niej historie uświadamiają, że łamanie schematów i dążenie do celu, połączone z dużą determinacją, mają szansę zakończyć się sukcesem i sprawić, że odnajdziemy swoje miejsce na ziemi. 

Ponadto "Miastowi..." to hołd złożony polskiej wsi. Sielankowiej, pięknej, gdzie czas płynie wolniej, słońce świeci jaśniej a jesienne wieczory  mają w sobie więcej ciszy i spokoju. Wieś  to dla bohaterów książki Ziemia Obiecana. Czytając lekturę, ma się w uszach tekst piosenki Anny Jarkusztowicz:

"Znów pobiegłam na kres świata,
może dalej, czyli tu.
A tutaj życie - sen wariata, 
wreszcie życie jak ze snu."


Serdecznie polecam, szczególnie tym z Was, którzy są na życiowym zakręcie, nie wierzą w swoje możliwości i boją się realizacji marzeń. Warto próbować. Zawsze może się udać. 

K.K. 


Miastowi. Slow food i aronia losu, Anna Kamińska
Wydawnictwo Trio
okładka : miękka
liczba stron: 312
lipiec 2011
Dorzucam kilka zdjęć pięknej, polskiej wsi. Znalezione w sieci. 









Recenzja bierze udział w wyzwaniu : "Polacy nie gęsi"


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...