Faith White to normalna, zdrowa siedmiolatka. Ma kochających rodziców, ładny dom, nieco zakręconą, ale oddaną babcię. Ot, zwykłe dziecko.
Pewnego popołudnia dziewczynka przeżywa jednak traumatyczne - zdawałoby się - wydarzenie ; niespodziewanie nakrywa ukochanego tatę z obcą kobietą. Rodzina Faith w mgnieniu oka rozpada się na kawałki.
Siedmiolatka przechodzi przez trudne dla niej doświadczenia zaskakująco dobrze. W jej zachowaniu zachodzi tylko jedna zmiana: Faith zaczyna rozmawiać z Bogiem. Początkowo jej mama, Mariah, traktuje te rozmowy jako ucieczkę w wyobraźnie i szukanie wsparcia w wyimaginowanym przyjacielu. Kiedy jednak Faith zaczyna dokonywać cudownych uzdrowień, a na jej dłoniach pojawiają się stygmaty, sytuacja nieco się komplikuje.
Faith z dnia na dzień staje się obiektem kultu dla setek osób, natomiast jej ojciec - Colin, zaczyna martwić się o córkę i postanawia odebrać ją matce. Sprawa oczywiście znajduje finał w sądzie. Dodatkowo coraz częściej w pobliżu Faith zaczynają krążyć przedstawiciele kościoła katolickiego, uznając małą za heretyczkę. Po pierwsze dlatego, że Faith z pochodzenia jest Żydówką, po drugie, że Bóg obawiający się Faith jest kobietą.
Picoult porusza w swojej powieści wiele ciekawych kwestii. Wiara, fanatyzm religijny, choroba psychiczna, walka o dziecko. Wszystko to zostało całkiem przyjemnie podane i ułożone w zgrabną całość. Niemniej jednak, książka mnie nie zachwyciła. To po prostu dobra powieść obyczajowa z religią w tle. Oczywiście, jak to u Picoult bywa, książka nie obraża inteligencji czytelnika, pochłania się ją szybko, w dwa popołudnia.
Bohaterowie kreowani przez Picoult to postacie, które są tak zwyczajne, że trudno się z nimi nie utożsamiać. Z drugiej strony zwykli ludzie nie zapadają tak łatwo w pamięć. W przerwach czytania książki miałam w głowie tylko jedno nazwisko : Faith White. Po primo : tylko ona była w tej powieści niezwykła. Po secundo: to się rymuje :)
Polecam fanom Jodi Picoult i Diane Chamberlain oraz osobom, które lubią wciągające obyczajówki.
K.K.