sobota, 31 stycznia 2015

"PARABELLUM. PRĘDKOŚĆ UCIECZKI" REMIGIUSZ MRÓZ


Drodzy!

Ileż naczytałam i nasłuchałam się o "wspaniałej, genialnej, niesamowitej, wybornej, fantastycznej, rewelacyjnej, fenomenalnej, perfekcyjnej i znakomitej" książce Remigiusza Mroza, "Parabellum. Prędkość ucieczki".  Cóż... Będę jak zwykle w opozycji, ponieważ książka nie rzuciła mnie na kolana, nie przygniotła ciężarem swojej wielkości. Przeczytałam powieść szybko i  muszę przyznać, że spędziłam bardzo miło czas, jednak nie uważam, by była aż tak kapitalna, że trzeba rzucić wszystko i śmigać do księgarni po następny tom. 

Pewnie większość blogerów i blogerek zna i książkę i fabułę, dlatego będę bardzo oszczędna w jej nakreśleniu. Powieść traktuje o pierwszych tygodniach II wojny światowej. Głównymi bohaterami są dwaj bracia Zaniewscy - Staszek i Bronek. Pierwszy jest mieszkającym w Warszawie młodym lekarzem, narzeczonym pewnej błyskotliwej Żydówki, drugi zaś jako żołnierz stacjonuje z oddziałem na granicy rumuńskiej. W tych miejscach zastaje ich wojna. Bronek i Staszek znajdują się w zupełnie nowej rzeczywistości, której muszą stawić czoła. Pierwszy, wałcząc z najeźdźcą, drugi uciekając z kraju wraz z ukochaną. 

Muszę przyznać, że Remigiusz Mróz ma niezwykły dar. Jego książka jest dynamiczna, naznaczona wartką akcją i błyskotliwymi dialogami. Ta mieszanka sprawia, że przeczytanie "Prędkości ucieczki" nie sprawia żadnego problemu, strony przerzucają się same a czytelnik co chwilę otrzymuje nowe wydarzenie, które nie pozwala oderwać się od lektury. 

Na pochwałę zasługują również wykreowane przez Remigiusza Mroza postacie. Są nietuzinkowe i  barwne, a przede wszystkim maksymalnie autentyczne. Autor pokusił się również o pokazanie pierwszych dni wojny z perspektywy niemieckiego oficera i moim zdaniem była to jego najlepsza decyzja. 

Zaznaczyć trzeba,że tematyka poruszana przez Remigiusza Mroza została przeżuta i wypluta przez twórców z rożnych dziedzin. Coraz częściej problematyka około wojenna budzi moją niechęć, ponieważ szereg autorów bazuje na pierwotnych emocjach, idąc na łatwiznę i wykorzystując II wojnę światową, jako wydarzenie, które poruszy odbiorcę, wzbudzając w łatwy sposób jego współczucie, strach, żal, smutek. Mrozowi udało się tego uniknąć. 
Chapeau bas. 

Rekapitulując: uważam, że "Parabellum. Prędkość ucieczki" to dobra książka. Polecam ją każdemu.  Chętnie (chociaż nie w najbliższym czasie) sięgnę po jej kontynuację. Mam również ochotę poznać twórczość Remigiusza Mroza nieco lepiej, bo dorobek tego młodego autora (rocznik '87) jest doprawdy imponujący. 

K.K

niedziela, 18 stycznia 2015

"ZATOKA O PÓŁNOCY" DIANE CHAMBERLAIN



Drodzy!


"Zatoka o północy" jest czwartą książką autorstwa Diane Chamberlain, którą przeczytałam. Niestety, z ilością przeczytanych książek maleje moja sympatia do autorki, gdyż tak jak "Sekretne życie CeeCee Wilkes" i "W słusznej sprawie" zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie, tak "Tajemnica Noelle" była sporym rozczarowaniem. Podobnie jest z "Zatoką o północy".

Akcja książki rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych: w 1962 roku i czterdzieści lat później. Narratorkami są trzy kobiety: matka i dwie córki.  Latem 1962 roku 12-letnia Julie z całą rodziną, jak w każde wakacje wypoczywa w domku nad zatoką Bay Head Shores. Rodzinną sielankę przerywa zbrodnia. Starsza siostra Julie, Isabel, zostaje zamordowana. Chociaż oskarżony szybko zostaje doprowadzony przed sąd i skazany na dożywocie, Julie wie, że za śmierć jej siostry odpowiada ktoś inny. Ponadto dziewczynka - a później kobieta - przez czterdzieści lat żyje z świadomością, że jest pośrednio odpowiedzialna za śmierć swojej siostry. Być może dlatego dorosła Julie, pisarka bestselerowych książek trzyma swoją córkę Shannon pod kloszem i próbuje kierować jej życiem. Relacje między kobietą i dziewczyną są coraz bardziej napięte. 

Pewnego dnia traumatyczne wydarzenia z Bay Head Shores niespodziewanie powracają do Julie i jej rodziny. Otrzymują one bowiem list Neda, chłopaka Isabel i ich byłego sąsiada. Mężczyzna zmarł, jednak wiadomość jaką pozostawił rzuca zupełnie nowe światło na zbrodnię sprzed lat...

Książkę przeczytałam szybko, ale historia rodziny Julie nie sprawiła, że moje serce zabiło mocniej. Można powiedzieć, że czytałam książkę beznamiętnie, praktycznie nie działała na moje emocje. Ot, popołudniowa lektura, dobrze napisana i o zgrabnie skonstruowanej fabule. Książkowe postacie nie zrobiły na mnie wrażenia, były bezbarwne i niewyraziste. Pewnie zapomnę o nich po kilku dniach. 

Książkę polecam fanom powieści obyczajowych z rodzinną tajemnicą w tle. Poza tym, cóż - może nie będzie to dla Was wielka męczarnia, ale nie spodziewajcie się również literackiej uczty. Ot, powieść jakich wiele. 

K.K. 

niedziela, 11 stycznia 2015

"MROCZNY ZAKĄTEK" GILLIAN FLYNN



Drodzy!


Moje rozważania na temat książki "Mroczny zakątek" zacznę od tego, że przypadek tej lektury utwierdził mnie w przekonaniu, iż hasła widniejące na okładkach nijak mają się do treści publikacji. 
Na okładce widnieje bowiem slogan: "Możesz ją kochać, lub jej nienawidzić, ale łatwo nie zapomnisz o Libby Day... Thriller, po którym będziesz mieć nerwy w strzępach". Cóż... Zupełnie się z tymi słowami nie zgadzam. Oczywiście, pragnę poinformować, że książka podobała mi się bardzo, przeczytanie "Mrocznego zakątka" zajęło mi dwa popołudnia, ale czuje się oszukana okładkową rekomendacją. Prawdą jest, że sięgnęłam po książkę głównie ze względu na opis fabuły, jednak przewracając kartki czułam lekkie rozczarowanie, bo ani wielkiego strachu, ani wyżej wymienionych uczuć do Libby Day nie zaznałam. 

Po kolei. Libby Day to kobieta, która w wieku siedmiu lat straciła matkę i dwie starsze siostry. Straty doznała w wyniku brutalnego morderstwa, o które posądzony został 15- letni wówczas brat Libby, Ben Dey. To na podstawie jej zeznań chłopak został skazany na dożywotnie więzienie, ponieważ podczas tragedii dziewczynka przebywała w domu, będąc świadkiem masakry. 
Po latach Libby - kierowana głównie motywem finansowym - musi zmierzyć się z demonami przeszłości i rozwikłać zagadkę masakry w domu Dey'ów. Wracając do tamtych wydarzeń odkrywa, że nie jest już niczego pewna, zaczyna wątpić w winnę Bena i postanawia dowiedzieć się prawdy o masakrycznym zabójstwie sprzed lat. 

Nie wiem, jak można kochać lub nienawidzić Libby Day. Fakt, dziewczyna nie jest łatwa w relacjach międzyludzkich, ma ogromne problemy emocjonalne, bywa zgryźliwa i okropna. Tylko, no kurcze, nikt nie zdaje sobie sprawy, że to po prostu nieprzepracowana trauma z dzieciństwa, która w pełni usprawiedliwia jej zachowanie? Że ta młoda kobieta nosi w sobie olbrzymi ciężar, ze ma trudne do zdefiniowania problemy z własną tożsamością i istnieniem? Że nikt jej tak naprawdę nie pomógł, że strata której doznała była zbyt wielka, by sobie z nią poradzić? Dla mnie to jest jasne. Ok, Libby Day nie można również wprost kochać, nie jest to osoba, z którą każdy z nas chętnie poszedłby na piwo lub się zaprzyjaźnił. Uważam jednak, że słowa na okładce są mocno przesadzone. Libby Day to Libby Day. Fascynuje, kibicujemy jej, próbujemy ją rozgryźć, zrozumieć. Ale żeby kochać lub nienawidzić? Nie. 

Książka nie sprawiła również, że mam nerwy w strzępach. Trzeba przyznać Gillian Flynn, że powieść ma naprawdę mroczny klimat, tajemnica wisząca nad farmą Dey'ów przebija się przez każde zdanie, możemy upajać się odkrywaną przez Libby historią, które bezsprzecznie absorbuje czytelnika. Czytając powieść, chciałam więcej i więcej. Autorka doskonale obnażała kolejne wątki, uchylała rąbka tajemnicy, by za moment przywalić kolejnym faktem, który burzył moje myślenia i założenia. 

Zaimponował mi również sposób, w jaki autorka zakończyła książkę. Rozwiązanie było zupełnie niespodziewane i nawet przez ułamek sekundy nie pomyślałam, że historia będzie miała taki finał. Niebanalne zakończenie to rzadkość. Tutaj właśnie takie otrzymujemy. 

Dużym plusem książki - dla mnie wręcz ogromnym - jest również miejsce akcji. Uwielbiam małe miasteczka, wsie, prowincje. Mają olbrzymi potencjał i zdolni autorzy wyczarowują dzięki nim naprawdę wspaniałe historie. Tak dzieje się również w "Mrocznym zakątku", gdzie styczniowa ponura aura w połączeniu z klimatem farmy Day'ów, położonej między zaśnieżonymi polami, dopełnia dzieła. 

Akcja w "Mrocznym zakątku" dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych: w styczniu 1985 roku, kiedy doszło do masakry oraz obecnie. W drugim przypadku narratorem jest głównie Libby Day. 

Chciałabym zwrócić uwagę na jedną postać: Diondrę. To imię... Kurczę, przyznaje, że była to najbardziej niepokojąca i tajemnicza postać w całej powieści. Nie budziła strachu wprost, ale pod skórą czułam, że jest w niej coś, czego należy się bać. Specyficzna, nieokreślona, ekscentryczna. Ciekawa jestem, czy Ci z Was, którzy przeczytali powieść, są podobnego zdania?

Książkę oczywiście polecam. Jest świetna. Po prostu nie zgadzam się z sloganem na okładce. Oceniając książkę, trzeba stwierdzić, że historia kusi i sprawia, że musimy szybko - jak najszybciej - poznać tajemnicę farmy Day'ów. W drodze do niespodziewanego finału dostaniemy dużą porcję wrażeń i emocji. 

Polecam, nie rozczarujecie się. 

K.K.

PS Na podstawie książki powstanie film "Dark Places" z Charlize Theron w roli Libby Day. Diondrę zagra Chloë Grace Moretz, moim zdaniem idealna do tej roli. 

wtorek, 6 stycznia 2015

"JEDWABNIK", ROBERT GALBRAITH


Drodzy!

Ten post nie będzie recenzją. Będzie krótki, głównie ze względu na to, że nie ma o czym pisać, gdyż przeczytałam trochę ponad 200 stron tej książki. I koniec. Leżała, z zakładką w odpowiednim miejscu, a ja nie miałam nawet grama ochoty, by kontynuować czytanie. Uświadamiając sobie ile wspaniałych lektur na mnie czeka, odłożyłam "Jedwabnika" na półkę.

Przyznaję, że jestem rozczarowana. Kiedy czytałam pierwszą - wydaną pod pseudonimem Robert Galbraith - książkę J.K. Rowling, "Wołanie Kukułki", nie mogłam się oderwać od lektury. Przygody Cormorana Strike'a, niebanalnego londyńskiego detektywa oraz jego uroczej asystentki Robin pochłonęły mnie na długie godziny. Czekałam więc dzielnie na kontynuację serii i kiedy dostała się w moje ręce zaczęłam czytać...
I nic. Zero. Śledztwo mnie nie porwało, każda przewrócona kartka zmniejszała moją chęć na poznanie dalszych losów postaci, które były bohaterami książki. Oczywiście trzeba przyznać Rowling, że pomysł na zbrodnię był świetny. Owen Quine, średniej klasy pisarz znika. Zaniepokojona żona wynajmuje Strike'a, by odnalazł jej męża. Sprawa, która początkowo wydaje się banalna, rozkręca się w momencie odnalezienia pisarza. Facet jest martwy. Smaczku dodaje fakt, że Quine ukończył właśnie książkę, która jest druzgocącym opisem świata londyńskich pisarzy, a jej publikacja mogłaby zrujnować niejedną karierę. 

Zapowiadało się świetnie. Zbrodnia, ponury Londyn, intrygujący świat pisarzy... 
Coś jednak nie zaiskrzyło. Sama nie wiem dlaczego. 
Książka jest dla mnie wielkim rozczarowaniem. Oczywiście nie będę pisała Wam, że nie macie jej czytać, bo tak naprawdę nie umiem wymienić wad lektury. Napisana jest wspaniale, fabuła jest intrygująca, Strike to Strike... Nie wiem. Serio, nie wiem.

To jedna z niewielu książek, których nie doczytałam do końca. Jestem tym bardziej rozczarowana, bo J.K. Rowling zazwyczaj zatrzymywała mnie przy swoich powieściach na długo. 

K.K.


sobota, 3 stycznia 2015

PROKURATOR SZACKI W AKCJI, CZYLI TRYLOGIA ZYGMUNTA MIŁOSZEWSKIEGO






Szacki, moja miłość!

Drodzy!

Moja przygoda z książkami Zygmunta Miłoszewskiego zaczęła się latem, kiedy przeczytałam jego pierwszą powieść, "Domofon". Książkę przyjęłam entuzjastycznie, gdyż była niepokojąca, brudna, miała niebanalną fabułę. Uznałam, że to świetny debiut i że dalej może być tylko lepiej. 
Niemniej, po kolejną powieść Miłoszewskiego sięgnęłam dopiero w grudniu, dokładnie w mikołajki, gdyż była moim prezentem. 

Już po kilkunastu stronach powieści "Uwikłanie" wiedziałam, że to TA książka. Powieść na którą się czeka, a kiedy już się ją odnajdzie - rzucamy wszystko i czytamy. 
Równie szybko pochłonęłam kolejne części przygód prokuratora Teodora Szackiego : "Ziarno prawdy" i "Gniew". 

Miłoszewski wykonał kawał dobrej roboty, zatrzymał mnie przy swoich powieściach, po "Uwikłaniu" chciałam czytać tylko kontynuację przygód Szackiego. Ten zaś, piszę to z pełnym przekonaniem, awansował na jednego z moich ulubionych bohaterów literackich. 
Wspaniały jest sposób, w jaki Miłoszewski poprowadził tę postać przez kolejne książki. Szacki zmienia się, upływający czas sprawia, że prokurator z "Uwikłania" to zupełnie inny facet, niż ten w "Gniewie". 

Genialne jest - i to chyba największa zaleta powieści - prowadzenie wątków kryminalnych niemal równocześnie z rozliczaniem - na ostrym wkurwie - ważnych społecznie tematów. "Uwikłanie" porusza więc temat brudnego świata esbeków oraz rzeczywistości po PRL-u, gdzie smród dawnego systemu nadal jest łatwo wyczuwalny. "Ziarno prawdy" rozprawia się z relacją polsko - żydowską oraz demonami przeszłości, które (jak się okazuje) są cały czas żywe, ukryte gdzieś w głębi umysłów i pod strzechami polskich, patriotycznych domów, w klatkach blokowisk i bramach kamienic. "Gniew" porusza temat przemocy domowej, skutecznie obalając mity o istnieniu tego zjawiska tylko w środowiskach patologicznych, gdzie ojciec - alkoholik terroryzuję rodzinę. 
Ponadto Miłoszewski w bardzo autentyczny sposób portretuje miasta i regiony, w których dzieje się akcja powieści. Są to kolejno : Warszawa, Sandomierz, Olsztyn. Autor jest krytyczny, rozkłada wady opisywanych przez siebie miejsc na części pierwsze. 

Miłoszewski - trochę jak Smarzowski - jednak z większą dawką sarkastycznego, czarnego humoru opisuje Polskę taką, jaką jest, obnażając jej wady, zakorzenione głęboko w sercach i umysłach. Nie daje się przy tym zaszufladkować, bowiem trudno włożyć do jednego wora wywlekanie antysemickich zapędów naszych rodaków i rozprawę  z ubeckimi zbrodniarzami. 

Nie chciałabym pisać recenzji każdej z książek, chciałam po prostu podzielić się swoim odkryciem. Zachęcam wszystkim (chociaż zapewne spora część z Was ma już trylogię za sobą) do przeczytania książek Miłoszewskiego. Nie zawiedziecie się. 

K.K. 

PS Gdybym nie miała męża, to chciałabym żeby został nim Teodor Szacki :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...