Wakacje w Meksyku to bardzo fajna sprawa. Szczególnie, kiedy jedziemy na takie wakacje z chłopakiem/dziewczyną i jakąś zaprzyjaźnioną parą. Opalamy się, pijemy, i regenerujemy przez kolejnym (ostatnim! ... uff) rokiem studiów. Marzenie. A ponieważ samo leżenie na plaży, opalanie się i sączenie drinków z palemką może nam nie wystarczyć, by podkręcić nieco atmosferę i zrobić kilka "słit foci" na "fejsika" wybieramy się w podróż do dżungli. I wtedy zaczyna się akcja...
Cóż, mniej więcej tak zaczyna się akcja wyśmienitego horroru, którego autorem jest Scott Smith. Kręgosłup opowieści, linia prowadząca akcje jest dość oklepana - dwie pary młodych ludzi, Jeff i Amy oraz Stacy i Eric spędzają czas beztrosko i sielankowo, by wraz z rozwinięciem akcji poznać znaczenie zwrotu "piekło na ziemi". Jak to bywa podczas wakacji,zawierają nowe znajomości. Poznają trójkę Greków, z którymi przez barierę językową porozumiewają się za pomocą znaków i sygnałów (czyli na migi:] ) oraz Niemca Mathiasa. Ten ostatni namawia czwórkę przyjaciół oraz jednego z Greków na wyprawę śladami swojego brata, który kilka dni wcześniej wyruszył za pewną archeolożką w głąb dżungli. Idyliczne wakacje zmieniają się jednak w piekło, gdy docierają do wzgórza porośniętego dziwną winoroślą, którego nie mogą już opuścić. Zaczyna się walka o przetrwanie.
Scott Smith napisał wyśmienity horror, który czyta się z wypiekami na policzkach i od którego nie można się oderwać. "Ruiny" to nie tylko powieść, która świetnie wpisuje się w kanon gatunku. To także książka, która gatunek odświeża, jest oryginalna i innowacyjna. No bo zobaczcie, kto wczeniej napisał horror, w którym śmierć niesie inteligentna winorośl?
To jeszcze nie wszystko. Roślinka roślinką, ale warto także napisać o motywie psychologicznym w tej powieśći. Scott Smith stawia bohaterów pod ścianą (właściwie na wzgórzu), pozbawiając ich możliwości ucieczki i nagle okazuje się, że nie tylko winorośl wzbudza grozę. Bohaterowie mają bardzo mały zapas żywności i wody, a perspektywa powolnej śmierci bynajmniej nie napawa optymizmem. Smith pokazuje, jak łatwo przekroczyć granicę człowieczeństwa, do czego zdolni są ludzie w obliczu bólu i śmierci, jak zacierają się granice.
Polecam gorąco wszystkim, którzy mają ochotę na inteligentny horror, którego lektura nie pozwoli Wam zasnąć.
K.K.
Chciałabym tylko dodać, że motyw przewodni książki - wakacje kilku młodych ludzi zmieniające się w horror - woła o ekranizację. Tak też się stało. "Ruiny" zostały przeniesione na ekran w 2008 roku, ale w porównaniu do ksiązki film wypada dość blado.
Plakat filmu "Ruiny" |
PS Też tak macie, że : książka > film? Ja zazwyczaj właśnie tak mam :)
łooo, plakat jest porażająco przerażający.
OdpowiedzUsuńFabuła tej książki jest dość oklepana, ale zapamiętam sobie jej tytuł ze względu na Twoją entuzjastyczną recenzję. Niedługo zabieram się za Kinga, więc być może zafascynuję się gatunkiem literackim jakim jest powieść grozy, kto wie... :)
OdpowiedzUsuńSkoro zabierasz się za Kinga, to masz to jak w banku! :)
UsuńDobry horror? Nie pogardzę. Plakat faktycznie przerażający. Zapamiętam tytuł:)
OdpowiedzUsuńPlakat o wiele ciekawszy i ładniejszy niż okładka książki. ;) Fabuła istotnie wydaje się podobna do tysiąca innych podobnych historii, ale czasem ma się po prostu ochotę na dany rodzaj powieści. W końcu mówi się, że ludzie często lubią to, co już znają. ;)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że istnieje książkowa wersja ,,Ruin'', gdyż ja akurat miałam okazje poznać tylko film, który zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Świetny horror, krótko mówiąc.
OdpowiedzUsuńTo wyobraź sobie, że książka jest o niebo lepsza! :)
UsuńTo narobiłaś mi apetytu na maksa! Muszę w takim razie przeczytać i książkę.
UsuńUwielbiam takie klimatyczne horrory, także to lektura idealna dla mnie.
OdpowiedzUsuńZachęcam w takim razie do przeczytania! :)
UsuńJakoś książkowe horrory nie bardzo mnie ciągnęły do czytania, ale Twoja recenzja mnie zachęca do sięgnięcia po tą książkę. A odpowiadając na pytanie, zdecydowanie książki są znacznie lepsze od ich ekranizacji, aczkolwiek zdarza się tak, że film jest równie dobry jak książka :)
OdpowiedzUsuńJa też zdecydowanie najpierw wolę przeczytać książkę, a skoro ta jest lepsza od filmu to tym bardziej :)
OdpowiedzUsuńOglądałam ekranizację i motyw tej roślinki jakoś mnie nie ujął, wiec po książkę raczej nie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńNominowałam się do Liebster Award! Zapraszam do zabawy:
OdpowiedzUsuńhttp://oceniajac-ksiazki.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award.html
Dzięki! Chętnie odpowiem!
UsuńOjacie, roślina ZABIJA! Książkę dopisuję na listę. :D Uwielbiam takie trzymające w napięciu, oryginalne powieści... :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas temu i książka również mi się podobała. Pomysł ciekawy, dobrze zainscenizowany, rys psychologiczny na poziomie. Filmu nie widziałam, ale już kilka razy słyszałam, że wypada kiepsko.
OdpowiedzUsuńOj, nie lubię takich książek. Wolałabym klasycznego mordercę z krwi i kości, zamiast roślinki. Inna sprawa, że rzadko czytam horrory. Po mamusi mam zamiłowanie do thrillerów medycznych ;) Lubię na przykład Becketta.
OdpowiedzUsuńBecketta nie czytałam. Może warto spróbować?
UsuńWarto :) Może niekoniecznie warto coś wówczas jeść, ale to już kwestia indywidualna.
UsuńPrzyłączam się - Zdecydowanie warto przeczytać Becketta :)
UsuńLubię horrory. Próbowałam przeczytać "Ruiny", ale zupełnie mi się ta książka nie spodobała... No cóż, nie wszystkich zachwyca;)
OdpowiedzUsuńKwestia gustu :)
UsuńNiestety, ja się boję horrorów... ;/
OdpowiedzUsuńKsiążka mi się ogromnie podobała! Filmu nie widziałam, ale ma tak kiepskie recenzje, że jakoś mi to nie przeszkadza. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka dużo lepsza niż film, który niestety nie pokazuje wszystkiego tak dobitnie i mrocznie jak powieść. Zakończenie naprawdę wbija w fotel- ciekawy pomysł, trzyma w napięciu. Polecam
OdpowiedzUsuńCzytałam. I uważam, że "Ruiny" to jeden z najlepszych horrorów, jakie przeczytałam w życiu. A przeczytałam ich niemało :) Doskonale skonstruowana fabuła, boskie napięcie, suspens, zwroty akcji - wszystko, co niezbędne jest i to na wysokim poziomie. Cudownie enigmatyczni na początku antagoniści w postaci pnączy, sama historia jest po prostu groźna. :) A film? Nieporozumienie.
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie wręcz zachwyciła, a film niesamowicie rozczarował, niestety.
OdpowiedzUsuń