To jedna z tych książek, którą mogę z czystym sumieniem wpisać do kategorii "książki życia". Dlaczego? Są co najmniej dwa powody. Po primo: to pierwsza książka Stephena Kinga w moim życiu. Po secundo: to pierwsza książka, którą polecił mi mój mąż. Ok, mogę przejść do sedna.
"Miasteczko Salem", ajć, jakie to były emocje! Czytałam książkę wieczorem, na dworze było chłodno i mrocznie, beznadziejnie przygnębiająca jesień. I oto pojawia się książka, która wywiera na czytelnika tak ogromny wpływ, że boi się zejść do kuchni po szklankę wody.
Jesteśmy w świecie Stephena Kinga. Stan Main. Małe, prowincjonalne, amerykańskie miasteczko. Miasteczko o nazwie Jerusalem, o potocznej nazwie Salem.
I oto nagle w mieścicie, gdzie życie toczy się rytmem wyznaczanym przez wschody i zachody słońca, pojawia się ZŁO.
Ogromny, górujący nad miejscowością dom Marsten'ów, mający bardzo niechlubną historię, zostaje przez kogoś wynajęty. Dziwne zachowanie nowych właścicieli staje się podstawą do plotek i domysłów, a ludzie zaczynają na nowo opowiadać sobie historię posiadłości i poprzednich właścicieli. Tymczasem ZŁO zaczyna rosnąć w siłę, a wydarzenia w sennym dotąd miasteczku robią się coraz bardziej przerażające...
Nie lubię streszczać książek. Wiem, każda recenzja powinna zawierać chociaż minimalny zarys fabuły, ale po co to robić, skoro wystarczy wpisać w wyszukiwarkę tytuł książki i przeczytać, co jest tematem danej lektury.
Skoro mam to za sobą, napiszę o swoich odczuciach :)
Książka jest fenomenalna, w 100 % spełnia założenia wynikające z gatunku, który reprezentuje. Stephen King stwarza z małych mieścin prawdziwe areny grozy i horroru. I robi to w sposób mistrzowski! Niektóre sceny są tak straszne, że podczas czytania dłonie zaczynają się pocić a serce bić mocniej. Ponadto książka niesamowicie działa na wyobraźnię. Jeżeli będziecie czytali ją w nocy, radzę wyposażyć się w niezbędny prowiant. I koniecznie zostawić zapalone światła w pomieszczeniach, dzielących Was od łazienki.
I jeszcze jedno. Po tej lekturze długo nie spojrzycie w okno. Oczywiście po zmroku.
Mam za sobą jedną przygodę z twórczością Kinga, ale niestety nie należy ona do udanych. Na szczęście nie uprzedzam się do powieści tego pisarza, bo wiem, że po prostu na pierwszy raz wybrałam nieodpowiednią lekturę.
OdpowiedzUsuńA co czytałaś?
UsuńUwielbiam Kinga!!!
OdpowiedzUsuńJa również ; )
UsuńKinga czytałam jedynie ,,Dallas 63'' i nawet mi się podobał, choć zabrakło mi tego klimatu grozy. Mam nadzieję, że w przypadku powyższej książki będzie inaczej. Chętnie się o tym osobiście przekonam.
OdpowiedzUsuń"Dallas 63" to jedna z ostatnich (ostatnia?) powieść Kinga. Moim zdaniem najlepsze w jego twórczości są starocie :) "Miasteczko Salem" jest genialne! Polecam również recenzowany przeze mnie "Sklepik z marzeniami". Podaje link : http://coolturalna.blogspot.com/2013/03/stephen-king-sklepik-z-marzeniami.html
UsuńJak najbardziej mam w planach! :)
OdpowiedzUsuńSłusznie! Świetna książka!
UsuńNiestety, jak na razie Kinga znam tylko z opowieści i klimatycznych okładek. Chyba czas to zmienić:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba! :)
UsuńMoja ulubiona książka Kinga:) Świetny klimat, wartka akcja, lekki styl - muszę jeszcze do niej wrócić:)))
OdpowiedzUsuń