"I o tym właśnie powinniśmy pisać. O anonimowych bohaterach*"
Cecelia Ahern to irlandzka pisarka, którą większość czytelników zna jako autorkę bestsellera "PS Kocham Cię". Ja do fanek książki nie należę z bardzo prostego powodu - nie czytałam jej. Oglądałam natomiast film na podstawie powieści. Nie o tym jednak chciałam pisać :)
Muszę przyznać, że fabuła "Stu imion" jest całkiem intrygująca. Kitty Logan poznajemy w trudnym dla niej okresie. Dziennikarka doznaje samych porażek, zarówno w sferze zawodowej, jak i prywatnej. Oskarżając na antenie pewnego człowieka o potworności, których nie zrobił, skazała się na potępienie mediów, zawieszenie w obowiązkach służbowych i porażkę w sądzie kosztującą stację telewizyjną setki tysięcy euro. Facet ją zostawia, matka uważa, że przyniosła wstyd rodzinie. A najgorsze jest to, że umiera Constance jej przyjaciółka i mentorka, redaktor naczelna pisma, w którym pracuje Kitty. Bohaterce wszystko się wali, jej świat jest w rozsypce. Dostaje jednak pewną szansę - ma napisać artykuł, nad którym pracowała Constance. Nie będzie to jednak łatwe zadanie, bo jedyną podpowiedzią jaką otrzymuje, jest lista stu nieznanych nikomu osób. Czas goni, materiał ma ukazać się w numerze czasopisma poświęconemu zmarłej naczelnej, Kitty zaś nie wie, co łączy wszystkich ludzi z listy. Nie ma pojęcia gdzie mieszkają ani jak się z nimi skontaktować. Czas zaczyna uciekać...
Kitty jest moim zdaniem postacią bezbarwną i nieciekawą. Jej wątek - chociaż główny - interesował mnie najmniej ze wszystkich. Chciałam raczej dowiedzieć się, co kryją w sobie osoby z listy Constance, jak wygląda ich życie, jakie mają tajemnice. Kitty odnajduje sześć z stu osób. Każda z nich jest na swój sposób ciekawa, każda ma swoją historię, o każdej warto mówić.
"Sto imion" odebrałam bardzo pozytywnie. Książka ma dość prosty przekaz, chociaż bardzo trafny i prawdziwy. Ostatnio powodem do refleksji i kilku dyskusji stał się dla mnie osobnik o wdzięcznym pseudonimie Trybson, który pojawił się w programie Kuby Wojewódzkiego. Gość "zabłysnął" w reality show, który opierał się na seksie, alkoholu i imprezach. To skłania do zadumy i w sumie jest bardzo mocno związane z tematyką książki Cecelii Ahern.
Przecież współczesne media osiągnęły kompletne dno! W telewizji promuje się tego typu gości, w talk show dziewczyny opowiadają o tym, jak straciły cnotę a najbardziej poczytnymi dziennikami w kraju są gazety, gdzie nagłówki brzmią :"Krwiożercza lampka nocna ugryzła mnie w dupę!". Promuje się ludzi, którzy nie reprezentują żadnych wartości, są nijacy, mdli, zupełnie niepotrzebni w mediach. O tym również - chociaż pośrednio - jest ta książka. Constance dostrzegła, że wśród nas pełno jest bohaterów, którzy w swoim zwykłym życiu robią rzeczy niezwykłe. Córka, opiekująca się matką po wylewie, jednocześnie dającą radość kobietom w szpitalach, robiąc im fryzury i makijaże. Jędrek Wysocki (Polak!), przyleciał do Irlandii szukać szczęścia, jednak po kilku latach stracił pracę. Teraz ma zamiar pobić z przyjacielem rekord Guinnessa. Archie o trudnej przeszłości, próbujący znaleźć nowy sens życia. I jeszcze inni...
Rapował o tym Eldo, w świetnym kawałku "Miasto gwiazd" :
Gdy nowe życie się pojawia
Kobieta, która sama z wszystkim się zmaga
To zbyt zwykłe by bić dla niej brawa
Gwiazdy, nie zobaczysz ich w reklamach
Ich czerwony dywan często jest w plamach
Bez sztucznego śmiechu i udawanego płaczu
Akcja, ale bez kamery i make-up'u".
Książka - również pośrednio dotyka innego problemu współczesnego świata. Wszechobecny konsumpcjonizm, pogoń za sukcesem, sprzedawanie znajomych dla osiągnięcia własnych korzyści (Ci, którzy przeczytali książkę, będą wiedzieli co mam na myśli, pisząc "Richie"). Wyścigi z czasem, ciągła gonitwa za zyskiem, dążenie do celu po trupach. Świat jest chory, świat oszalał.
"Jednak tam, gdzie w grę wchodzą ludzie, czasem praca musi przestać być pracą i musi zwyciężyć czynnik ludzi**".
Wracając do tematu: książkę polecam wszystkim, lubiącym powieści obyczajowe z nutką romantyzmu. Powieść czyta się łatwo, lektura jest dość przyjemna, nie obraża inteligencji czytelnika, raczej wzbudza ciekawość. Nie jest to oczywiście arcydzieło, ale można spędzić z tą książką miłe popołudnie.
Ahern mówi wprost, że najciekawsze jest to, co prawdziwe. Poza tym przemyca między wersami całkiem ważne rzeczy. Nie są to może intelektualne wywody o tym, jak bardzo zgłupiało społeczeństwo, ale uważny czytelnik wywnioskuje, co pisarka miała na myśli.
Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba czytając tę książkę uświadomi sobie, że kreowane na potrzeby mediów wizerunki celebrytów, nierealne i pozbawione jakiejkolwiek prawdy, ślepo kopiowane przez masy, naśladowane i wychwalone pod niebiosa, zacierają obraz tego, co najważniejsze. Zwykłego człowieka, który stoi obok nas.
K.K.
*s. 438
**s. 215
Powieści obyczajowe lubię, ale muszą mieć naprawdę coś w sobie, żebym je przeczytała.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie do "Stu imion" szczególnie nie ciągnie... myślę, że muszę jeszcze do nich dorosnąć :)
Ostatni akapit do mnie przemawia i to bardzo. Pięknie to napisałaś. Z twórczością Ahern miałam okazję się spotkać kilka dni temu w "Gdybyś mnie teraz zobaczył", mam zamiar zapoznać się z całością twórczości tej autorki :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zainteresowała mnie już jakiś czas temu, ale jakoś nie miałam okazji jej przeczytać ;) Może kiedyś będę miała taką możliwość ;)
OdpowiedzUsuńLubię powieści obyczajowe, ten romantyzm do mnie nie przemawia, ale chyba zaryzykuję. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńZaryzykuj, myślę, że warto! :)
UsuńNa mojej półce od jakichś dwóch lat leży i czeka na przeczytanie "P.S. Kocham Cię"... Chciałabym najpierw zabrać się za nią, a potem sięgnąć po "Sto imion", która zapowiada się bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńP.S. Uwielbiam Eldo! :)
A ja własnie "PS Kocham Cię" nie czytałam. Moja przyjaciółka jest fanką, ale mi jakos nie było po drodze z tą książką.
UsuńMam w planach, tyle dobrego się już naczytałam na temat tej książki.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać w końcu jakąś książkę Ahern. Nie sięgam zbyt często po powieści obyczajowe, ale te autorstwa tej pisarki wydają mi się naprawdę wartościowe.
OdpowiedzUsuńWidziałam w Matrasie kilka jej książek w wersji kieszonkowej w bardzo przystępnych cenach. Zastanawiam się, czy ich nie zakupić, tylko takie mini - egzemplarze nie wyglądają aż tak fajnie na półkach :)
UsuńPodoba mi się twój tekst.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńCóż po takiej recenzji, po książkę sięgnę z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńZamierzam ją przeczytać. Najbardziej spodobało mi się, cytuję "Powieść czyta się łatwo, lektura jest dość przyjemna, nie obraża inteligencji czytelnika, raczej wzbudza ciekawość." - to dobrze, że autorka wierzy, że my, czytelnicy potrafimy używać szarych komórek ;-)
OdpowiedzUsuń"PS Kocham Cię" czytałam i wspominam ten tytuł bardzo dobrze. Chętnie poznam kolejne książki tej autorki, a skoro ta jest ciekawa, to może teraz przyjdzie na nią kolej:)
OdpowiedzUsuńMnie Kitty ciekawiła, choć denerwowała. Ale faktycznie to inne wątki są bardziej interesujące. Generalnie książkę odebrałam bardzo pozytywnie. :)
OdpowiedzUsuń