czwartek, 13 marca 2014

"SZKOŁA ŻON" MAGDALENA WITKIEWICZ

To będzie krótka recenzja. Przede wszystkim dlatego, że moim zdaniem nie ma o czym pisać. Nie wiem nawet, czy mój wywód można nazwać recenzją. Być może nie była to lektura dla mnie? Być może naczytałam się tylu pozytywnych recenzji i opinii, że spodziewałam się czegoś na miarę "Gry Anioła"? Nie wiem. Trudno mi to teraz określić. 
Przechodzę do sedna. 


Julia, atrakcyjna dziewczyna przed trzydziestką, podczas swojej "imprezy rozwodowej" wygrywa pobyt w luksusowym spa. To tytułowa "Szkoła żon". Najpierw ma wątpliwości, czy warto wyruszyć na magiczne Mazury, w końcu decyduje się na podróż. Oczywiście nie dziwi jej fakt, że właścicielka szkoły, jest aż tak wyzwolona, że podczas spotkania zapoznawczego w hotelu wita ją ubrana w prześwitującą sukienkę (zasada nr 1 ; w Szkole Żon nie nosi się bielizny),  przez którą widać prawie wszystko. Matko, nawet nie chce mi się tego streszczać....

Książka koszmarnie mnie zawiodła. Bohaterki są stereotypowe, mdłe, na maxa przewidywalne. Rozwiązania fabularne zupełnie mnie nie zaskoczyły, były wręcz banalnie proste, od początku wiedziałam, jak ta historia się skończy. Opisy erotyczne czasami mnie śmieszyły, innym razem lekko odpychały (jedna z bohaterek, Misia - typowa słodka idiotka, naiwna blondyneczka o dobrym serduszku) wraz z swoim nowym facetem (tak, zawiodła się na swoim łysym fagasie i odnalazła miłość życia) podgląda kochającą się z również nowym facetem Julię (tak, ta też odnalazła miłość życia). Misia biega goła po plaży, obcy faceci sie na nią gapią. Misia idzie goła do sauny - spotyka pieprzącą się parę. TAK! Facet to mąż kolejnej bohaterki, Jadwigi (vel. Jagody), który ją zdradza. Zresztą, Jagoda po dwóch tygodniach chodzenia bez majtek zaczyna wierzyć w siebie i zmienia swoje życie. Mega.
Wątek Marty. Niedokończony, przerwany w połowie. Obraża ją jakiś łysy koks, niby trener. Koniec. 
Facet, który zagląda pod spódnicę żonie swojego ojca. Pamiętacie zasadę Szkoły Żon? No właśnie. 

To takie okropne, takie uproszczone, takie straszne. 
Wiem, że wielu osobom książka się podobała. Czytałam nawet opinie, że płaczą ze wzruszenia na samo wspomnienie o niej.  Dobra, ja rozumiem, że to powieść dla kobiet, że  to erotyk... Niczego mi to jednak nie wyjaśnia. 

Bardzo się zawiodłam. Po kontynuację nie sięgam. 

K.K.

                                      Recenzja bierze udział w wyzwaniu :"Polacy nie gęsi"


21 komentarzy:

  1. Mam wrażenie, że ta książka to wielka komedia... :) Więc na pewno po nią nie sięgnę, tym bardziej, że to erotyk.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie fabuła niespecjalnie interesuje, ale dużo osób polecało i w końcu postanowiłam "Szkołę żon" przeczytać. Nie rezygnuję ze swojego zamiaru, ale nie będę wiele oczekiwać od tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  3. erotyki ogólnie mnie zniechęcają. nie wiem czemu, ale te wszystkie Greyo-podobne wątki działają na mnie jak płachta na byka - albo autor staje się zbyt wulgarny, albo pisze w taki sposób, że nic tylko wybuchnąć śmiechem. zraziłam się parę lat temu i wątpię, że mi przejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam róznorodne opinie na temat tej książki. Muszę sama przeczytać, by się przekonać o jej wartości.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja miałam na nią taką ochotę. Hmm, po twojej recenzji jakoś ostudziłam swój zapał.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem zdziwiona negatywną recenzją tej książki, bo do tej pory czytałam same ochy i achy na jej temat. Mimo wszystko chcę sięgnąć po tę powieść. Ciekawa jestem jakie będą moje wrażenia:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam. I nie chcę przeczytać. Rzeczywiście brzmi to strasznie... Poza tym nie przepadam za tego typu literaturą. Nawiązując do wypowiedzi wyżej - wielu blogerów zachwyca się naprawdę złymi książkami, więc nie ma się czemu dziwić...

    OdpowiedzUsuń
  8. "Szkoła żon" czeka właśnie na półce, ponieważ intrygowała mnie od dawna. A Twoja niezbyt pochlebna opinia jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że muszę poznać tę lekturę, aby przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie odrzucił od tej książki już sam opis fabuły. Wydaje mi się, że na świecie istnieje mnóstwo sposobów na odkrycie swojej kobiecości (czymkolwiek ona jest). Seks to najmniejsza linia oporu, która zazwyczaj kończy się źle.

    OdpowiedzUsuń
  10. To chyba pierwsza niepochlebna recenzja tej książki, jaką czytam, pomimo tego jestem ciekawa twórczości tej autorki i może jednak kiedyś przeczytam Szkołę żon :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim zdaniem to nie erotyk,tylko powieść obyczajowa z nutką pikanterii. Ja bardzo lubię czytać erotyki, ale powyższa książka nie spełniła moich oczekiwań, chociaż wspominam ją całkiem miło, w przeciwieństwie do jej kontynuacji.

    OdpowiedzUsuń
  12. To mnie zaskoczyłaś. Do tej pory widywałam raczej pochlebne recenzje z przewagą bardzo entuzjastycznych. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Może kiedyś przeczytam, chociaż nie jestem tego aż tak pewna, jak przed przeczytaniem Twojej recenzji ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Książeczka niestety nie dla mnie ale może żonę zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń
  15. Na pewno nie przeczytam! Szkoda, że się zawiodłaś... :)

    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Tytuł był obiecujący! Miałam w rękach, przeczytałam parę stron, przekartkowałam dalej, poddałam się po przeczytaniu paru następnych. Nie twierdzę, że jest zła. Po prostu nie ma w niej niczego, czego bym już nie widziała.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam jak na razie tylko jedną książkę tej autorki, ale bardzo mi się spodobała i z pewnością sięgnę w przyszłości po kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak niewiele trzeba, żeby zmienić swoje życie - chyba zacznę chodzić bez majtek ;) a tak serio to literatura erotyczna nigdy mnie nie interesowała.

    OdpowiedzUsuń
  19. Potraktuję Twoją recenzję jako ostrzeżenie :) Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  20. O nie - stereotypy! Tylko nie to!

    Przewidywalnie zakończenie... masakra.

    Kiepski wątek erotyczny... jeszcze gorzej.

    3 x NIE.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, również te negatywne - często dają do myślenia :)
Spam usuwam. Podawanie adresu swojego bloga w każdym komentarzu nie jest fajne - szybciej zajrzę do Ciebie, jeżeli treść komentarza mnie zainteresuje/zaintryguje/pobudzi do refleksji, niż wtedy, gdy będziesz wklejał/wklejała linki :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...