wtorek, 15 lipca 2014

"DAR Z BRETANII" MARJORIE PRICE

"Wioska już nie istnieje. Z oddali wydaje się taka sama jak dawniej, dopóki nie zauważy się lśniących, prefabrykowanych budynków rozsianych wśród starych gospodarstw. Chłopów też już nie ma. Nikt już nie zobaczy, jak ciągną na pola, we mgle, na długo przed nastaniem świtu. Znikły staruszki w czerni, zgarbione nad kapustą w warzywniakach, przepadli wieśniacy gawędzący tutejszą gwarą przy płocie, nierozerwalnie związani z wiekowymi gospodarstwami. Kobiety w przypiętych szpilkami sztywnych koronkowych czepcach i w łopoczących na wietrze czarnych spódnicach, zmierzające przez łąkę na niedzielną mszę w pobliskiej wiosce, pozostały tylko na pocztówkach dla turystów. [...] Zwyczaje, które przetrwały próbę wieków, odeszły do lamusa"*

Tym opisem zaczyna się książka.Chyba nie mogło być lepiej. Po przepięknej, nasyconej wspaniałymi barwami okładce, która przywołuje na myśl same dobre emocje, pojawiają się słowa, trafiające w sedno mojej tęsknoty za beztroską, dzieciństwem i obrazami pojawiającymi się w głowie dość często, coraz bardziej zamazanymi przez lata i zatartymi przez dorosłość. 

Dorastająca w Chicago Amerykanka Midge skrycie marzy o życiu w Paryżu. Dusza artystki nie pozwala jej usiedzieć w miejscu a wielka miłość do sztuki i chęć przygody popychają ją wprost na pokład statku do Francji. Do tej podróży dziewczyna przygotowywała się latami, a z każdym przeczytanym o Paryżu zdaniem, z każdym nowo poznanym francuskim słowem jej fascynacja wzrastała, przeradzając się wręcz w obsesje.  
Midge wydaje na bilet wszystkie swoje oszczędności, zostawia w USA całą rodzinę oraz narzeczonego. Oczywiście wyżej wymienieni nie pochwalają jej pomysłu. A tak! Zapomniałam o dość istotnej kwestii : opisane przeze mnie wydarzenia mają miejsce w latach 60. XX wieku.

Paryż. Miasto sztuki i miłości. Midge odnajduje w swoim wymarzonym miejscu i jedno, i drugie. W stolicy Francji dziewczyna wreszcie czuje się wolna, każdą cząstką ciała chłonie nasycony wielką twórczością klimat miasta, który sprzyja również jej  natchnieniu, dostarczając wielu inspiracji. Midge zatraca się w malowaniu, rozwija swoją pasję również przez uczestnictwo w wystawach i wernisażach. Na jednym z nich poznaje Yves'a. Mężczyzna okazuje się spełnieniem jej marzeń: nieziemsko przystojny, świetnie zbudowany. Co najważniejsze : jest malarzem. Francuskim malarzem! Chociaż podczas pierwszej randki Midge stara się być dobrze wychowaną panienką, wkrótce ulega urokowi Yves'a, by jakiś czas później zostać jego żoną. 

Małżeństwo Midge jest idealne : spędzanie czasu z Yves;em daje kobiecie dużo satysfakcji, poza tym zostaje matką. Gdy jej córeczka ma pięć lat, wraz z mężem postanawiają kupić domek w Bretanii, który ma być twierdzą dla jej rodziny, miejscem gdzie będą mogli malować, odpocząć od miejskiego zgiełku i szukać natchnienia. Jednak jak wiadomo życie depcze wyobraźnie. Yves decyzje o kupnie nieruchomości podejmuje sam, a nabyta "posiadłość" różni się znacznie od wyobrażeń Midge. Małżonkowie zostają właścicielami składającej się z kilku domków osady w środku lasu, gdzie diabeł mówi dobranoc, a toaleta w mieszkaniu jest niespotykanym luksusem. Midge próbuje nauczyć się, jak żyć na wsi. To dla niej zupełna nowość. Wychowana w Chicago, mieszkające w Paryżu. Totalny mieszczuch. 

W tym momencie książki zaczyna się opowieść, która nasączona jest emocjami jak dobra kasza skwarkami. 

W odnalezieniu się w wiejskiej rzeczywistości pomaga Midge sąsiadka, Jeanne. Staruszka to ucieleśnienie prostoty. Nigdy w życiu nie opuszczała wioski, życie poświęciła ciężkiej pracy, ma dużo życiowej mądrości i doświadczenia, którym chętnie dzieli się z Midge. Sama również czerpie z znajomości z Amerykanką. Kobiety uczą się od siebie, wspierają w trudnych chwilach i są dla siebie pocieszeniem. Midge szczególnie potrzebuje Jeanne, kiedy okazuje się, że na jej małżeńskim portrecie pojawiają się rysy.  

Szczególną sympatię wzbudziła we mnie Jeanne. Kobieta ma w sobie spokój. Nie goni za niczym. Jest silna i mądra. Nie potrafi przekonać się do wynalazków, które burzą odwieczną harmonię wsi (np. telewizor), lęka się świata poza La Salle, z drugiej strony nieznane ją fascynuje. Jeanne docenia małe rzeczy, z wielką radością i pokorą nadal uczy się świata. Między Nią i Midge rodzi się magiczna więź, która okazuje się mocniejsza, niż mogłoby się wydawać. 

Marjorie Price prowadzi historię w sposób niespieszny, jakby chciała w każdym zdaniu uchwycić wszystko, co pozostało w jej wspomnieniach. Czyni to w przepiękny sposób, z każdym przeczytanym zdaniem utwierdzałam się w przekonaniu, że "Dar z Bretanii" to nie tylko piękna powieść. W tej książce jest coś wyjątkowego,  W końcu jest hołdem, darem dla Jeanne, najwspanialszej przyjaciółki. Price nie wtrąca niespodziewanych zwrotów akcji, komercyjnych zabiegów, dzięki którym powieść wyda się bardziej atrakcyjna i spodoba szerszemu gronu odbiorców. Nie o to tu chodzi. 

"Dar z Bretanii" to  historia wspaniałej, bezkompromisowej przyjaźni, przepiękny portret oddania i przywiązania. A także lekcja pokory. 
Jeanne pokazuje, że należy cieszyć się z dobrych chwil, z tych trudnych natomiast wyciągać wnioski. 

Polecam.

K.K. 

                     Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję  Wydawnictwu Black Publishing

* prolog

9 komentarzy:

  1. Wydaje się być ciekawa, więc chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka jest po prostu wspaniała, tak tchnie od niej ciepłem, swojskością i domem, bardzo zachęca do zapoznania się z zawartością książki. A tym bardziej jestem przekonana, gdy z recenzji dowiaduję się, że książka jest warta uwagi. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ochotę sięgnąć po taką spokojną historię, mam nadzieję, że też będę potrafiła ją docenić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem urzeczona okładką i całą tą magiczną, sielską historią, którą muszę koniecznie poznać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznaję, że nie doczytałam Twojego tekstu do końca, bo mam zamiar sięgnąć po książkę jeszcze w tym miesiącu:) Mam nadzieję, że książka porwie mnie tak samo jak urocza okładka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj przeczytałabym - kusisz tak bardzo, że trudno się powstrzymać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam takie sielskie klimaty, i jeszcze ta klimatyczna okładka. Muszę mieć tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kusisz, kusisz! A okładka jest wspaniała:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kusi mnie ta książka. I okładka taka ładna! :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, również te negatywne - często dają do myślenia :)
Spam usuwam. Podawanie adresu swojego bloga w każdym komentarzu nie jest fajne - szybciej zajrzę do Ciebie, jeżeli treść komentarza mnie zainteresuje/zaintryguje/pobudzi do refleksji, niż wtedy, gdy będziesz wklejał/wklejała linki :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...