W niedziele (2.02.2014) świat obiegła szokująca wiadomość o śmierci wspaniałego amerykańskiego aktora. Philip Seymour Hoffman miał 46 lat. Przyczyną śmierci było prawdopodobnie przedawkowanie narkotyków.
To olbrzymia strata dla świata filmowego, niepowetowana wręcz dla wszystkich wielbicieli kina. Hoffman był przede wszystkim aktorem. Każda z zagranych przez niego ról jest niepowtarzalna, wyjątkowa, fenomenalna. Cztery nominacje do Oscara i najważniejsze filmowe wyróżnienie za tytułową rolę w filmie "Capote". Grywał w produkcjach ambitnych, ale nie bał się również kina rozrywkowego. Był bez wątpienia aktorskim geniuszem. Stworzył niezapomniane kreacje. Wiem, że to brzmi trochę jak laurka, ale cóż innego można napisać? Aktor kompletny.
K.K.
Szczerze mówiąc nie oglądałam wielu filmów z jego udziałem, ale cenię jego grę. Szkoda, że tak młodo odszedł i szkoda, że brał narkotyki. :/
OdpowiedzUsuńSzkoda faceta, szkoda. Kreował fantastyczne postaci.
OdpowiedzUsuńDlaczego zdolnych ludzi kuszą narkotyki? Nigdy tego nie zrozumiem. Naprawdę szkoda.
OdpowiedzUsuńTyle życia przed nim było. Szkoda. Przykre są takie wiadomości.
OdpowiedzUsuńPosiadał prawdziwy talent. Lubiłam go w filmach, szczególnie w "Doubt".
Chciałabym Cię zaprosić do udziału w moim autorskim wyzwaniu - Czytam Opasłe Tomiska
szczegóły tutaj: http://recenzjeami.blogspot.com/2014/02/wyzwanie-czytam-opase-tomiska_4.html
Zaskoczyła mnie ta wiadomość :( Uwielbiam jego kreację Trumana Capote, genialna rola. Ale podobnych już nie będzie :(
OdpowiedzUsuńOjej, jaka szkoda, to był wspaniały aktor.
OdpowiedzUsuńEch wybrał białą śmierć zamiast życia. Szkoda, wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńGłupia śmierć. Wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńUwielbiałam go za samą rolę Plutarcha Heavensbee... wielka szkoda. :(
OdpowiedzUsuńOglądałam z nim kilka filmów i w żadnym go nie zapamiętałam.
OdpowiedzUsuń