Tak mi głupio! Kiedy zobaczyłam, że mój ostatni post/recenzja pojawił się 30 kwietnia... ajć, wstyd mi jak cholera! Obiecuję poprawę i liczę na wyrozumiałość!
Tymczasem zajrzyjmy do książki. Pod lupę wezmę tym razem autobiograficzną powieść autora "Marley i ja", Johna Grogana.
Cokolwiek napiszę, wszystko sprowadzi się do jednego zdania: to wspaniała książka. Ciepła, pełna cudownego poczucia humoru, miłości i wzruszeń.
John wychowuje się w rodzinie, na czele której stoi dwójka ortodoksyjnych wręcz katolików, dla których szczytem spełnienia byłoby oddanie któregoś z swoich dzieci na służbę Bogu (czyli do stanu duchownego). A mają ich czwórkę ; trzech synów i jedną córkę.
John to chłopak, który przekonuje się, że nie wszystko czego zabrania religia to zło i grzech ekstraśmiertelny, ale też uświadamia sobie, że kocha swoich rodziców bezgranicznie i mimo wszystko.
Książka pełna jest historii, które nie są nadzwyczajnymi, nieprawdopodobnymi opowieściami, ale scenami z życia rodziny, która mogłaby mieszkać za naszym płotem. Młodość, dojrzewanie, rozterki egzystencjalne i moralne opisane są w sposób lekki, niewymagający wielkiego wysiłku umysłowego, ale też nie obrażający inteligencji czytelnika. Serwowana przez autora opowieść wywołuje nasze zaciekawienie, wciąga nas w świat Johna, sprawia, że chcemy wędrować z nim jego życiową ścieżką,
Muszę przyznać, że zakończenie wywołało u mnie dwie (może trzy) łzy, co nie jest w moim przypadku łatwe.
Szczerze mówiąc, lubię takie książki. Opowieści o zwykłych ludziach, ich zwykłym życiu i zwykłych problemach, które po głębszej analizie wydają się zupełnie niezwykłe, ciekawe, atrakcyje pod względem fabularnym. I wiecie co? To dowód na to, że autor jest bardzo utalentowanym człowiekiem.
Nie jest sztuką pisać interesujące książki o niezwykłych ludziach. Sztuką jest napisać książkę o przeciętnej rodzinie i zrobić to w sposób, który sprawi, że opowieść będzie absorbująca, atrakcyjna i zajmująca.
Polecam na leniwe, majowe popołudnie. Nie będziecie żałowali.
John Grogan, "Najdłuższa podróż do domu"
okładka: miękka
liczba stron: 351
tłumaczenie: Rafał Śmietana
wydawnictwo: Znak, Kraków 2009
Książka wydaję się naprawdę ciekawa i... prawdziwa. Całkowicie zgadzam się z opinią, którą wyraziłaś w ostatnim akapicie tekstu.
OdpowiedzUsuńW takim razie brawa dla autora. Ja jednak od jakiegoś czasu nie czytam tego typu książek, bo wywołują one we mnie stan głębokiego przygnębienia. Mamy wiosnę, ja nie zamierzam się "smutać" :D Odpuszczę sobie to.
OdpowiedzUsuń