środa, 18 listopada 2015

"TAM CI BĘDZIE LEPIEJ" RYSZARD ĆWIRLEJ

Macie ochotę na podróż w czasie? Powiedzmy do międzywojennego Poznania? Jeśli tak, to zapraszam Was do stolicy Wielkopolski w imieniu Ryszarda Ćwireja, autora kryminału "Tam Ci będzie lepiej".

Poznań, 1924 rok. W powietrzu nadal unosi się cichy pomruk frontów I wojny światowej. Miasto wciąż pulsuje energią zwycięskiego powstania wielkopolskiego. Rzeczpospolita umacnia swoją niepodległość, chociaż oficerom polskiej policji ciągle zdarza się wydawać podwładnym rozkazy w języku niemieckim.
Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jest marzec, idzie wiosna. Przekupki w bufiastych spódnicach głośno zachwalają swoje towary na targu a oszczędne gospodynie negocjują ceny. W piwiarniach podaje się zimne piwo, wódkę i suchą kiełbasę do zagryzienia. 
Po ulicach grasują drobni złodziejaszkowie, na których polują szkieły, czyli policjanci. Po zmroku na Chwaliszewie spotkać można dziewczynki, które próbują zarobić trochę pieniędzy, handlując tym, co mają pod spódnicami. 


"Dla mnie racha to święta rzecz..."*

W tym własnie Poznaniu, kipiącym niezwykłym żarem międzywojennych realiów dochodzi do serii masakrycznych mordów. Jakiś bydlak pozbawia życia prostytutki, robiąc to w wyjątkowo bestialski sposób. Sprawa trafia na biurko komisarza Antoniego Fischera. Skrupulatny były oficer pruskiej,a  później polskiej armii musi znaleźć zbrodniarza. Żeby nie było za łatwo, Fischer zostaje poproszony przez polskie wojsko o pomoc w rozwiązaniu jeszcze jednej sprawy. Trzeba ustalić, co stało się z polskim oficerem, który był na tropie bolszewickich szpiegów. Ci zaś zrobią wszystko, by nie dać się złapać.

Ryszard Ćwirlej zgrabnie prowadzi oba wątki. Wraz z płynięciem akcji poznajemy kolejnych bohaterów. Nawet te najmniej ważne, z którymi spotykamy się tylko przez kilka stron. Moją sympatię zyskał szczególnie Tolek Grubiński. Drobny złodziej, który trudni się w okradaniu mieszkań. Facet o lepkich rękach i złotym sercu. Bardzo honorowy człowiek. Przez postać Tolka Grubińskiego autor przemyca w powieści oryginalny wątek miłosny, traktujący o potrzebie bezpieczeństwa, zaufania i zwykłego kontaktu z drugim człowiekiem. To naprawdę piękne.


"Idźta se siednąć gdzie indziej, bo ja tu z panem Anatolem
mam interes do obgadania..."**


I ta gwara, ten język! Czytając książkę miałam wrażenie, że przechadzam się uliczkami dawnego Poznania! Czułam wręcz zapach potraw przygotowywanych w restauracjach, słyszałam stukot kopyt koni zaprzężonych do wozów! W tym Poznaniu trzeba uważać na kieszenie, bo doliniarz Korbol tylko czeka na okazję, żeby opróżnić je z najcenniejszych rzeczy. Bracia Kazimierczaki przy piwie z wódką w piwiarni "U Okonia" planują  kolejną robotę. Setki spraw, szemrawych interesów, lewych wymian i wątpliwych sojuszy. Pucybut czeka na ulicy na kolejnego klienta. Prostytutki odsypiają ciężko przepracowaną noc. Szuszfole czekają na jakąś robotę, by zarobić trochę na ćmiki i coś do jedzenia. A policja zaciera ręce, bo ludzie robią złe rzeczy, które tylko potwierdzają słuszność istnienia tej instytucji. Jest przynajmniej kogo łapać i za kim gonić. 
Poznań Ćwirleja tętni życiem i czuć to na każdej karcie tej powieści. 


Dawno nie czytałam tak dobrze napisanej książki. 
Polecam najmocniej!

K.K

*   s.372
** s. 164

wtorek, 3 listopada 2015

"ZAGINIĘCIE" REMIGIUSZ MRÓZ

Zamroziło mój blog!

To już lekka przesada! Panie Mróz, Pan się opanuje z pisaniem powieści, bo nie dam rady tego wszystkiego przeczytać! 3 książki rocznie, no daj Pan spokój. 

Ok, tak sobie tylko krzyczę. Kolejny raz dałam się skusić. I oprócz tego, że zostałam czytelniczą monogamistką (a tego nie lubię!) czerpię niezwykłą przyjemność z każdego spotkania z Mrozem. 
"Zaginięcie" ma tytuł adekwatny do stanu, w jakim znajdowałam się czytając książkę. Nie było mnie dla świata. Zaginęłam. Plum, śliwka w kompot. 

Powieść jest drugą częścią cyklu o Chyłce i Zordonie. Podobnie jak w "Kasacji" autor zafundował nam wspaniałą kryminalną ucztę, tworząc intrygę nad którą możemy pogłówkować. 
Stop. Tak, wiem. "Zaginięcie" to thriller prawniczy, niemniej śledzenie głównego wątku przywodziło mi na myśl doskonały kryminał. 

Trzyletnia dziewczynka znika bez śladu z domku letniskowego. Jej rodzice to bardzo zamożni ludzie. Nic nie wskazuje jednak na to, by mała Nikolka została porwana  dla okupu. Ba, trudno nawet uwierzyć w to, że dziecko zostało porwane. System alarmowy był bowiem włączony przez całą noc, a żadnych śladów osób postronnych w domku oraz jego okolicy nie znaleziono. Stawia to w złym świetle rodziców dziecka, którzy nagle stają się podejrzanymi. 

Oczywiście w przypadkach beznadziejnych do akcji wkraczają prawnicy z kancelarii Żelazny & McVay. Chyłka i Zordon kolejny raz mają do rozwiązania trudną zagadkę. Prawniczka i aplikant zrobią wszystko, by zbudować mocną linie obrony. Dynamicznej akcji towarzyszą siarczyste dialogi oraz słowne potyczki, które stały się znakiem rozpoznawczym tej literackiej pary. Jedno jest pewne: z Chyłką i Zordonem nie będziecie się nudzili. 

Może trochę o nich? Chyłka to żyleta. Kobieta, z którą lepiej nie zadzierać. Jest świetną prawniczką, równie ostrą na sali sądowej i życiu prywatnym. Kocha swoje BMW x5, uwielbia jeść mięso i słuchać Iron Maiden. Chociaż wolałaby pewnie dać się pokroić, niż to przyznać, ma słabość do aplikanta Kordiana Oryńskiego. Została jego patronką. Kordian, Zordon, jeden pies. Tak stwierdziła kiedyś Chyłka i pseudonim przylgnął na dobre do młodego prawnika. On z kolei lubi bardziej delikatną kuchnię, jest fanem biegania i wielokrotnie podkreślał, że coś mogłoby miedzy nimi być. To, że robił to tak niezręcznie i nieudolnie tylko dopełnia dzieła.
Chyłka i Zordon to świetnie napisane postacie. Są wyraziste, wręcz namacalne. Ten niezwykły prawniczy duet po prostu trzeba poznać. I chociaż do końca nie wiem jak bohaterowie wyglądają, gdyż w tej kwestii Mróz szczędzi czytelnikowi opisów, jest w nich coś osobliwego.  

Mam takie spostrzeżenie: Mróz rośnie nam na polskiego Kinga. I nie mam tutaj na myśli gatunku, w jakim pisze swoje powieści, bo wachlarz u Mroza jest niezwykle szeroki. Zauważyć chciałabym natomiast, że podobnie jak King, Remigiusz Mróz kreuje swój własny świat, bazując na rzeczywistości, która nas otacza. 
Cudowne jest to, że w "Zaginięciu" pojawia się Olga Szrebska i stacja NSI, natomiast w "Ekspozycji" wspomniana zostaje kancelaria Żelazny &McVay. Lubię wyłapywać takie powiązania. To przede wszystkim świetna zabawa dla fanów danego autora. 

Reasumując, książkę polecam wszystkim, bez wyjątku. Dobra rozrywka, miło spędzony czas. 
Autorze, czekam na więcej. 

K.K. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...