Drodzy!
Ileż naczytałam i nasłuchałam się o "wspaniałej, genialnej, niesamowitej, wybornej, fantastycznej, rewelacyjnej, fenomenalnej, perfekcyjnej i znakomitej" książce Remigiusza Mroza, "Parabellum. Prędkość ucieczki". Cóż... Będę jak zwykle w opozycji, ponieważ książka nie rzuciła mnie na kolana, nie przygniotła ciężarem swojej wielkości. Przeczytałam powieść szybko i muszę przyznać, że spędziłam bardzo miło czas, jednak nie uważam, by była aż tak kapitalna, że trzeba rzucić wszystko i śmigać do księgarni po następny tom.
Pewnie większość blogerów i blogerek zna i książkę i fabułę, dlatego będę bardzo oszczędna w jej nakreśleniu. Powieść traktuje o pierwszych tygodniach II wojny światowej. Głównymi bohaterami są dwaj bracia Zaniewscy - Staszek i Bronek. Pierwszy jest mieszkającym w Warszawie młodym lekarzem, narzeczonym pewnej błyskotliwej Żydówki, drugi zaś jako żołnierz stacjonuje z oddziałem na granicy rumuńskiej. W tych miejscach zastaje ich wojna. Bronek i Staszek znajdują się w zupełnie nowej rzeczywistości, której muszą stawić czoła. Pierwszy, wałcząc z najeźdźcą, drugi uciekając z kraju wraz z ukochaną.
Muszę przyznać, że Remigiusz Mróz ma niezwykły dar. Jego książka jest dynamiczna, naznaczona wartką akcją i błyskotliwymi dialogami. Ta mieszanka sprawia, że przeczytanie "Prędkości ucieczki" nie sprawia żadnego problemu, strony przerzucają się same a czytelnik co chwilę otrzymuje nowe wydarzenie, które nie pozwala oderwać się od lektury.
Na pochwałę zasługują również wykreowane przez Remigiusza Mroza postacie. Są nietuzinkowe i barwne, a przede wszystkim maksymalnie autentyczne. Autor pokusił się również o pokazanie pierwszych dni wojny z perspektywy niemieckiego oficera i moim zdaniem była to jego najlepsza decyzja.
Zaznaczyć trzeba,że tematyka poruszana przez Remigiusza Mroza została przeżuta i wypluta przez twórców z rożnych dziedzin. Coraz częściej problematyka około wojenna budzi moją niechęć, ponieważ szereg autorów bazuje na pierwotnych emocjach, idąc na łatwiznę i wykorzystując II wojnę światową, jako wydarzenie, które poruszy odbiorcę, wzbudzając w łatwy sposób jego współczucie, strach, żal, smutek. Mrozowi udało się tego uniknąć.
Chapeau bas.
Rekapitulując: uważam, że "Parabellum. Prędkość ucieczki" to dobra książka. Polecam ją każdemu. Chętnie (chociaż nie w najbliższym czasie) sięgnę po jej kontynuację. Mam również ochotę poznać twórczość Remigiusza Mroza nieco lepiej, bo dorobek tego młodego autora (rocznik '87) jest doprawdy imponujący.
K.K