Moja pierwsza Chmielewska! Przyznam się bez bicia, że po naszych rodzimych pisarzy sięgam niezwykle rzadko, raczej nie spoglądam z zaciekawieniem na półki z polską literaturą, wolę lekką egzotykę. Być może dlatego, że swoje polskie piekiełko mam, gdy wyjrzę przez okno, natomiast w książkach szukam świata, nowości, czegoś nieznanego.
Tyle tytułem wstępu. Przechodzę do sedna :) Staram się kupować książki, jednak moją ukochaną, gminną bibliotekę odwiedzam często i znalazłam w niej wiele niezwykłych powieści. Tym razem w łapska wpadły mi aż 3 lektury, napisane przez Joannę Chmielewską. Nie wiem, czy dobrym pomysłem było zaczynanie przygody z tą pisarką praktycznie na ślepo, tak czy siak, na pierwszy ogień poszło "Porwanie".
No i cóż? Sama nie wiem. Trudno mi teraz oceniać, ponieważ już po przeczytaniu, dowidziałam się z internetu, że to jedna z najsłabszych książek Pani Chmielewskiej. Pewne jest jednak, że lektura (nie wiem, czy jest to charakterystyczne dla całej twórczości, ale dla tej książki jest) pełna jest specyficznego poczucia humoru, które do mnie trafia i mnie bawi. Powieść jest napisana lekkim piórem, czyta się ją przyjemnie. Fabuła ... hmmm. Poznając opis na okładce, wydaje się ciekawa. Przeniesienie tego opisu na 368 stron sprawia, że historia nieco się rozmywa, momentami mamy wrażenie wielkiego chaosu, nad którym nawet sama autorka nie panuje.
Cóż... Chyba nie będę tej książki polecała, bo nie jestem nią jakoś bardzo zachwycona. Czytało się ... miło? Tak, to chyba odpowiednie słowo. Lektura nie dostarczyła mi olbrzymiej przyjemności, ale też nie była męcząca i nużąca.
Mogę jedynie stwierdzić, że Pani Chmielewska posiada wyjątkowy styl, zupełnie odrębny, wymyślony przez siebie dla siebie, bo to czuć już po kilku stronach książki.
Nie będę skreślała Joanny Chmielewskiej. Na mojej półce czekają jeszcze dwie pozycje jej autorstwa. Poczytamy, zobaczymy.
Na razie bez szału.
Joanna Chmielewska, "Porwanie"
okładka : miękka
liczba stron: 368
wydawnictwo : Klin
Możesz być spokojna, nie jesteś jedyną osobą, która nie czytała jeszcze Chmielewskiej, jest jeszcze jedna taka ignorantka:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńByć może nadszedł czas na odrabianie zaległości! :)
UsuńSporo jest takich czytelników, co nie przepadają za polskimi pisarzami i ja również zaliczam się do tych osób.
OdpowiedzUsuńSkoro szału nie ma, to raczej nie sięgnę po tę powieść. Chyba że wpadnie w moje ręce przypadkiem.
Szału nie ma, fakt. Przeczytam jednak jeszcze jakieś powieści Chmielewskiej, bo nie chciałabym jej skreślać po jednej, nieudanej próbie ; - )
UsuńO! Bardzo źle trafiłaś jak na pierwsze spotkanie z Chmielewską. Ale widzę, że się nie zrażasz :-) Przeczytaj coś z pierwszych książek tejże autorki, wtedy zakochasz się w jej prozie na 100 %.
OdpowiedzUsuńMam właśnie taki zamiar! :)
OdpowiedzUsuńOo, widzę koleżanka z mojego województwa :) Niestety, nie lubię Joanny Chmielewskiej, mimo całej kolekcji w domu i wielu prób zupełnie nie odpowiadają mi jej książki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki tej pisarki:ten specyficzny humor :) Wiadomo, ma pozycje słabsze i gorsze. Ja ostatnio czytałam "(Nie)boszczyk mąż"
OdpowiedzUsuń